O tym dlaczego nie lubimy się z Panem Rimmelowym Ogórkiem.
poniedziałek, sierpnia 10, 2015
Całkiem niedawno pisałam Wam dlaczego nie polubiłam Rimmel Wonder'full Mascara with Argan Oil. Wówczas testowałam już kolejny produkt tej firmy, tym razem ogórkowy. Bardzo chciałam go polubić, gdyż urzekł mnie swoim pięknym zielonym opakowaniem. Był dołączony do podkładu, który ja naprawdę lubię. Dawałam mu szansę pierwszą, piątą i dziesiątą, ale z każdym dniem niestety wygląda na moich rzęsach coraz gorzej. Dziś zatem o tym, dlaczego nie lubimy się z Panem Ogórkiem.
Rimmel
Wonder'Full Wake Me Up Mascara
z witaminami i ekstraktem z ogórka
Producent:
Teraz Twoje rzęsy nie tylko będą wyglądać świetnie ale również będą czuć się świetnie! Nadaj im pełną objętość, wydłużenie i uniesienie by uzyskać efekt szeroko otwartego oka. Precyzyjna szczoteczka z miękkimi, otulającymi włóknami dociera do każdej rzęsy wyraźnie ją podkreślając nie zostawiając grudek. Formuła wzbogacona o ekstrakt z ogórka i witamin sprawi, że Twoje spojrzenie będzie świeże i pełne energii.
Naprawdę nie mam wymagających rzęs. Nie są proste jak szczotka, dają się łatwo podwinąć nawet najtańszą maskarą. Nie są może bardzo długie, ale generalnie przez większość czasu jaki im poświęcam, wyglądają naprawdę dobrze. Niestety, ku mojego ogromnemu zdziwieniu i rozczarowaniu dzięki Rimmel Wonder'Full Wake Me Up Mascara z witaminami i ekstraktem z ogórka powstaje na nich jakaś nieporozumienie! To już nie chodzi o to, że szczoteczka jest dla mnie mega niewygodna (swoją drogą kształt jest dość oryginalny) i nie ma dnia, żebym nie wbiła sobie jej w oko, ale chodzi o to jak sam tusz zachowuje się na rzęsach.
Z całą pewnością otrzymałam super świeże opakowanie mascary, bo aż "kipiała" mokrym tuszem. Oswajałam go dłuższą chwilę, gdyż mokry tusz, to zazwyczaj zły tusz. Czekałam, czekałam, czekałam...
Przez cały ostatni miesiąc używałam tej mascary codziennie, by w końcu trochę podeschła. Jest naprawdę niezmordowana albo naprawdę sama w sobie ma już taką formułę. Niestety powoduje to, że nie ma dnia, bym nie wymazała sobie tuszem powiek górnych i dolnych, odbija się na nich niemiłosiernie, a ja przecież nie mam rzęs do nieba. Tona patyczków musi iść wówczas w ruch, a niejednokrotnie całe oko jest już zaraz na początku gotowe do zmycia. Tusz niezwykle wolno zasycha na rzęsach, przez co nałożenie drugiej warstwy jest u mnie zawsze trochę utrudnione. Utrudnione dlatego, że jeśli uda mi się już jakimś cudem rozczesać porządnie moje rzęsy i je podkręcić, to druga mokra warstwa niweluje wszystko, co udało mi się tak mozolnie osiągnąć. Na dolnych rzęsach po jednej warstwie tusz wygląda dość pozytywnie, ale po 2 - 3 godzinach niestety zaczyna rozmazywać się w wewnętrznych kącikach oczu. Dziwne to bardzo, bo nie kruszy się jakoś szczególnie. Może to moje rzęsy faktycznie są za długie(?).
Pozytywnym aspektem jest zapach, w który nie wierzyłam, a który naprawdę mi się podoba. Poza tym produkt dobrze zmywa się z rzęs, nie podrażnia moich oczu, nie powoduje łzawienia. Odżywienia, o jakim zapewnia producent u siebie nie zauważyłam.
Zużyję ten tusz do końca, bo nie jest tak tragiczny jak jego organowy brat, jednak teraz będę używała go już tylko w dni, kiedy naprawdę mam czas, by 5 minut malować swoje rzęsy.
49 komentarze
szczota nie dla mnie
OdpowiedzUsuńJest ciężka ;)
UsuńSam fakt, że opakowanie jest zielone a tusz ma w sobie coś z ogórka - nie ma opcji żebym kiedyś kupiła :D
OdpowiedzUsuńNie pomyślałabym w ten sposób :D
UsuńCzyli nie warto się za nim oglądać. Poza tym ta szczoteczka mnie przeraża ;D
OdpowiedzUsuńDziś znów wsadziłam sobie ją porządnie w oko... o.O
UsuńDla mnie szczoteczka wygląda bosko, lubię takie duże. Od 10 lat noszę soczewki więc grzebanie przy oku to dla mnie norma, czy naciągnie powieki żeby ładnie wysuszyć tusz. Nie dałabym rady jednak z tak długo schnącym tuszem, bo zawsze gdzieś się spieszę. Największy dla mnie minus, co może okazać się śmieszne, to kolor. Nie znoszę zielonego koloru, totalnie nienawidzę, zostało mi tak po mieszkaniu w kawalerce, gdzie wszystko było zielone, od ścian po zasłony, meble i podłogę. No więc to już dyskwalifikuje dla mnie ten tusz :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam mocno wrażliwych oczu, ale wkładanie szczotki do oka codziennie mi się nie uśmiecha :D
UsuńZastanawiałam się nad kupnem, ale w sumie po różnych dobrych, ale też złych recenzjach zrezygnowałam. :)
OdpowiedzUsuńJa nie kupię już na pewno po raz kolejny :))
UsuńTeż go testowałam - sama ponownie nie kupię, choć nie jest tragiczny. Ale miałam lepsze tusze. :)
OdpowiedzUsuńOtóż to! Są dużo lepsze od tego :)
UsuńSama nie testowałam jeszcze tego produktu jednak szczoteczka rowniez mnie nie zachęca
OdpowiedzUsuńSzczoteczka psuje chyba większość "roboty"...
UsuńJakiś czas temu chciałam ją kupić, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam i wybrałam sprawdzoną maskarę. Teraz wiem, że dobrze zrobiłam. :)
OdpowiedzUsuńU mnie to już kolejna mascara Rimmela, która się nie sprawdza...
Usuńu mnie też się strasznie rozmazuje,a w takie upały to czuję jak spływa z rzęs ;/ masakra!
OdpowiedzUsuńTaki mały letni trolek ;)
UsuńPrzyznam, że ta szczoteczka jest zniechęcająca.
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że dam sobie z nią radę, ale trzeba się ostro napracować, by coś porządnego nią osiągnąć (przynajmniej u mnie).
Usuńbeznadziejna szczota
OdpowiedzUsuńhttp://faashionpashion.blogspot.com/ zapraszam na nowy post o case !
Do mniejszego oka na pewno się nie nadaje...
UsuńA już miałam po nią sięgnąć, chyba jednak zrezygnuję :)
OdpowiedzUsuńMożesz zaryzykować :) Mascara ma też swoje zwolenniczki :)
UsuńTeż mam podobną opinię, tusz jest fajny ale mi się odbija na powiekach.
OdpowiedzUsuńTo chyba największa zmora...
Usuńszczerze mówiąc to zielone opakowanie już samo w sobie mnie przeraża :D nigdy go nie testowałam, ale widzę, że szczoteczkę ma niezbyt zachęcającą... :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest 'egzotyczne', trzeba przyznać :)
Usuńja używam od dłuższego czasu tylko maskary z Wibo, tani i dobre :D
OdpowiedzUsuńMoją ulubienicą jest ta z Lovely ;) Tę dostałam, więc nie gardziłam darem losu i wypróbowałam ;)
Usuńhmm, a mi całkiem przypasował, nie robi jakiejś masakry na rzęsach, ale szczoteczka jest słaba, ciężko mi było się do niej przyzwyczaić
OdpowiedzUsuńMoże potrafisz lepiej pracować tą szczotką, ale u mnie nie dość, że szczotka kiepska dla mnie, to jeszcze non stop za dużo tego tuszu wychodzi z opakowania :/
UsuńNie przepadam za takimi dziwadłami... Zazwyczaj takie szczoty się u mnie nie sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Szczęściara :)
UsuńNie używałam jej, ale nie specjalnie mnie zachęca Twoja recenzja :P
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze Kochana, że szkoda tracić czas - ale to jest moje zdanie :))
UsuńSzczoteczka zdecydowanie nie dla mnie :P Nie lubię takich :P
OdpowiedzUsuńJa już też przyzwyczaiłam się do małych, silikonowych :)
UsuńNie używałam tego tuszu, ale muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się jego świeży ogórkowy zapach :)
OdpowiedzUsuńZapach jest rzeczywiście intrygujący :)
Usuńz braku laku ogórek może być! ;) polecam Ci Maybelline :)
OdpowiedzUsuńJak wykorzystam to co mam, to kupię sobie jakiś z Maybelline :)
UsuńA mi się taka duża szczotka podoba! Dostałam kiedyś od brata maskarę, która była ogromna- na początku się przeraziłam, ale później spodobało mi się nakładanie nią tuszu. Tej jeszcze nie testowałam - może kiedyś brat mi ją sprezentuje to przekonałabym się, ja sprawdziłaby się na moich rzęsach ;-) Pozdrawiam, http://wielopokoleniowo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie się sprawdzi. Tylko mam nadzieję, że trafi się Tobie tusz w lepszej konsystencji ;)
UsuńA ja lubię ją. Dla mnie niewypał to ta z olejkiem arganowym :/
OdpowiedzUsuńTamten się w ogóle u mnie nie sprawdził :/ Jeszcze gorszy niż ten!
UsuńLakiery do paznokci mają całkiem fajne i niektóre podkłady też :)
OdpowiedzUsuńTo prawda że długo schnie ;)
OdpowiedzUsuńZa długo!
UsuńCześć! Mam na imię Aneta i czytam wszystkie komentarze, które zostawiacie. Chętnie na nie odpowiadam, jeśli tylko mam czas :)
Przyznaję, że usuwam spam :)
Jeśli chcesz napisać do mnie całkiem prywatnie, korzystaj z maila: espe.blog@gmail.com
Pozdrawiam!