Jeszcze chwila i minie miesiąc odkąd stosuję suplement diety o nazwie Merz Spezial i po tym miesiącu muszę (w sensie, że chcę!) parę rzeczy napisać, więc uznajmy, że będzie to wpis z serii "Z pamiętnika testerki".
Merz Spezial
Regeneracja skóry, włosów i paznokci
Produkt oczywiście otrzymałam do testów w zeszłym miesiącu i zgodnie z instrukcją rozpoczęłam stosowanie 1 czerwca br., w ilości - 2 tabletki dziennie (rano + wieczór). Same tabletki są dość spore, ale ja akurat nie miałam trudności w ich przełykaniu. Nie zaobserwowałam po nich żadnych rewolucji żołądkowych. Nie mają smaku, poza "słodką" otoczką, która w kontakcie ze śliną znika :)
Opakowanie to szklana buteleczka, która mieści w sobie 60 tabletek suplementu - i jak z prostych obliczeń wynika, jest to kuracja na 30 dni.
Moje odczucia i obserwacje po 28 dniach?
Może zacznę od tego, co mi się podoba i co wyszło mi na plus.. Jeżeli chodzi o paznokcie, to jestem jak najbardziej na tak(!), ponieważ już po 2 tygodniach stosowania szybciej rosły, są twarde i przede wszystkim nie łamią się przy byle uderzeniu. Przyznaję, że byłam załamana ich kondycją i ogólnym wyglądem, teraz widzę światło w tunelu i czekam na "ostatnie" piłowanie najgorszych pozostałości tego co było jeszcze nie tak dawno. Przestaję się wstydzić swoich paznokci.. :)
Włosy? Przez blisko miesiąc urosły 2 cm i to bez stosowania olejków i tego typu preparatów. Zauważyła to nawet moja fryzjerka przy farbowaniu włosów i sama stwierdziła, że przy okazji ostatniej wizyty u niej taki "odrost" miałam dopiero po 3 miesiącach. Mam na głowie mnóstwo baby hair i niezmiernie się z tego cieszę. Nie miałam problemu z nadmiernym wypadaniem włosów, więc nie jestem w stanie określić, czy suplement pomaga czy nie działa w tej dziedzinie. Wiem na pewno, że nie działa też w drugą stronę, a mianowicie - nie powoduje nadmiernego wypadania włosów, ani ich nadmiernego przetłuszczania.
No i na koniec zostawiłam sobie najgorsze.. czyli ten minus - skóra. Minus tego suplementu u mnie okazał się wielki :( Jest to coś, co mi sen z oczu spędza, ponieważ na twarzy i ciele mam wysyp ropnych krost, które pojawiają się z dużą częstotliwością. Tak! Mam duży "wysyp" na twarzy, który niekiedy sprawia, że nie mam ochoty stawać przed lustrem. Ja rozumiem, że przy tego typu produktach jest to normalnie w fazie początkowej, ale nigdy wcześniej nie trwało to tak długo. Przy ostatnim suplemencie jaki stosowałam jesienią, taki stan miał miejsce góra tydzień, natomiast w tym przypadku jest to już blisko miesiąc. Żeby tego było mało, to pozostają mi przebarwienia, które dają się opanować tylko Skinorenem, który ostatnio był przeze mnie wielbiony kilka lat temu po leczeniu trądziku.
Istny koszmar..
Stosowanie suplementu rozpoczęłam tego samego dnia z moją siostrą, która jest po leczeniu IZOTEKiem i nie miała od 3 lat żadnych zmian na skórze. Kupiła sobie swoje opakowanie, by mieć porównanie do mnie - i sytuacja jest identyczna. Jestem więc spokojna o to, że nie jest to wina tego, że blisko 3 miesiące temu odstawiłam tabletki antykoncepcyjne, ani nie jest to wina żadnego ze stosowanych przeze mnie kosmetyków. Siostra odstawiła suplement w zeszłym tygodniu i wszystko wróciło do normy.
Oczywiście naczytałam się na blogach, że nie jest już to ten sam preparat co kiedyś, nawet sama firma wystosowała do nas testerek pismo w tym temacie (z oświadczenia wynika, że zmiana była podyktowana przepisami unijnymi - usunięto drożdże, które są czynnikiem alergennym, zmniejszono dawkę żelaza, które może być w takiej dawce tylko w produktach o statusie leku, a dodano cysteinę i metioninę, by zbilansować funkcję regeneracyjną), jednak nie spodziewałam się, że to zaogni tak sytuację na mojej twarzy. Bardziej chyliłam się ku temu, że preparat zrobi wielkie nic.. No cóż, za dwa dni zaczynam urlop i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.
A jakie są Wasze opinię o tym suplemencie w nowej wersji?