Vege Siła | Mój Mąż pisze o książkach | Dieta wegańska dla aktywnych
niedziela, lipca 23, 2017
Niewiele z Was wie, że nie tylko ja w naszym domu prowadzę bloga. Bloguje również mój Mąż. Bloguje o bieganiu jako Leniwy Biegacz. Oprócz tego, od czasu do czasu pisze o książkach dla jednego z portali. Postanowiłam zatem ujawnić trochę tego mężowego pisania, bo może chociaż część z Was z tego skorzysta. Co jakiś czas będą pojawiały się tu wpisy gościnne o książkach. Kto wie, może z czasem i ja ogarnę ten temat, bo książek w naszym domu całkiem sporo. Tymczasem zapraszam na recenzję książki "Wege Siła" okiem Biegacza ;)
Mając za sobą pokonanych kilkanaście maratonów odczuwam, że dotarłem do pewnej granicy swoich możliwości. W związku z tym szukam elementów, których zmiana pomogłaby jeszcze bardziej poprawić osiągnięte wyniki. Staram się unikać ekstremalnych rozwiązań, w końcu tych „urwanych” kilka minut nie jest wartych wywrócenia całego swojego życia, wyznaję zasadę, że wszystko jest dla ludzi.
Coraz częściej utwierdzam się w spostrzeżeniu, że większość znajomych, których „życiówki” znacznie odbiegają od moich, przestawiła się na dietę wegańską. Po tej dość radykalnej zmianie odnoszą sukcesy sportowe, czując się jednocześnie lepiej z własnym ciałem. Co prawda nie jestem w stanie zrezygnować zupełnie z dań mięsnych, jednak kilka modyfikacji diety chętnie wprowadzę.
Szukałem odpowiedniego poradnika dla siebie, jednak większość publikacji po prostu do mnie nie przemawiała. Był to albo uduchowiony bełkot, albo zestaw przepisów bez słowa refleksji. Dopiero książka „Wege siła” potrafiła wzbudzić we mnie apetyt na zdrową żywność. Brendan Brazier napisał ją kilkanaście lat temu, kiedy to popularyzacja wegetarianizmu i weganizmu była (przynajmniej w naszym kraju) na etapie raczkowania. Nie pomagała w tym ciężka dostępność odpowiednich składników. Zadziwiające jest to, że kolejna reedycja trafiła na podatny grunt na naszym rynku – w potrzebne elementy diety możemy się zaopatrzyć już w każdym supermarkecie w naprawdę przystępnych cenach, a co najważniejsze, weganie nie są obecnie postrzegani jako dziwacy lecz świadomi swoich wyborów konsumenci.
Jeśli chodzi o samą książkę, to już przed rozpoczęciem lektury można odnieść wrażenie, że autor wie o czym pisze. Świadczy o tym pokaźna ilość rekomendacji oraz wstęp napisany przez aktora Hugh Jackmana, który zachwala w nim autora publikacji, zwracając szczególną uwagę na to, że póki co nie przeszedł na weganizm jednak uzbroił się w istotną dawkę wiedzy i systematycznie modyfikuje swoją dietę.
Zanim Brendan Brazier (mający doświadczenie w kulturystyce, triathlonie, ultramaratonach) zarzuci nas „zdrowym menu”, stopniowo przedstawia istotę problemów codziennego życia. Jako głównego truciciela przedstawia stres (zarówno psychiczny, jak i fizyczny – przeciążenie), który w przypadku złego zarządzania wprowadza w błędne koło coraz bardziej nas wyczerpujące. Istnieje także stres produktywny, jednak jego oczywiście zwalczać nie trzeba.
Jedną z przyczyn może być złe odżywianie, puste kalorie czy obciążająca dieta, które przemęczają organizm, zmuszając do maksymalnego wysiłku w trakcie spalania. Dlatego, zdaniem autora, należy postawić na proste, nieprzetworzone i nieskomplikowane potrawy składające się z minimalnej liczby składników. Bardzo przydatne są rozdziały traktujące m.in. o możliwych alergiach żywnościowych, odpowiednim nawodnieniu czy wpływie temperatury na właściwości odżywcze potraw. Warto spojrzeć także na część opisująca zarówno ćwiczenia, jak i niezbędne substancje odżywcze dla osiągania lepszych efektów oraz szybszej regeneracji.
Otrzymujemy także bogate kompendium wiedzy na temat podstawowych pokarmów diety „Wege siła”, czyli warzyw, roślin strączkowych, nasion, owoców, olejów czy orzechów. Wszystko opisane jest w przystępny sposób, wręcz ze wskazówkami jak stworzyć odpowiednią listę zakupów czy wyposażyć kuchnię, by odpowiednio i bezproblemowo przestawiać się na nowy sposób odżywiania.
Tak naprawdę dopiero po przebrnięciu przez pierwszą połowę książki zaczynamy zaznajamiać się ze menu i przepisami. Co chwilę zaznajamiamy się z kolejnymi poradami, chociażby dotyczącymi domowej hodowli kiełków czy nawadniania składników.
Muszę przyznać, że początkowo poczułem się przytłoczony ilością przekazywanej wiedzy, żywiąc przy okazji wielką sympatię dla autora, który nie stara się nic ukryć. To pierwszy tego typu poradnik, który jest w 100% kompletny. Po jego przeczytaniu można być naprawdę świadomym tego, z czym wiąże się weganizm, czego należy się wyrzec, a co jest po prostu mitem szerzonym przez osoby niekompetentne. Moja rodzina na pewno skorzysta z wielu porad, nie wprowadzając rewolucyjnych zmian. Czas pokaże, w którą stronę się skierujemy, jednak złoty środek jest do osiągnięcia.
16 komentarze
Nie jestem wegetarianką ale książka mogła by mi się przydać :D
OdpowiedzUsuńMy też nie jesteśmy na żadnej diecie, ale korzystamy z przepisów :)
UsuńMy nie jesteśmy stricte na diecie ale uwielbiam przepisy z tej książki :)
OdpowiedzUsuńTo tak samo jak my :)
UsuńBrawo dla męża, będę czytać :-)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńCiekawa książka :D
OdpowiedzUsuńMogłabym i ja zajrzeć:)
OdpowiedzUsuńBędzie nam miło :)
UsuńChętnie skorzystałabym z przepisów ;) myślę że mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńJa korzystam z tych przepisów, ale nie trzymam się ich sztywno. Duża kopalnia inspiracji :)
UsuńFajnie, że mąż też bloguje!
OdpowiedzUsuńDługo się opierał, nie zawsze ma czas, ale każdy jakoś zaczyna :)
Usuńpiękna książka, jest bardzo wiele warzyw, należę do grup wegańskich na fb ale nie jestem nawet wegetarianką.
OdpowiedzUsuńMy też korzystamy z wielu źródeł, a nie jesteśmy na żadnej diecie. To proste i smaczne przepisy, więc warto próbować :)
UsuńLove your post dear 💕
OdpowiedzUsuńIf you want check out my blog . I write about fashion,beauty and lifestyle . Maybe we can follow each other and be great blogger friends !
http://herecomesajla.blogspot.ba/
Cześć! Mam na imię Aneta i czytam wszystkie komentarze, które zostawiacie. Chętnie na nie odpowiadam, jeśli tylko mam czas :)
Przyznaję, że usuwam spam :)
Jeśli chcesz napisać do mnie całkiem prywatnie, korzystaj z maila: espe.blog@gmail.com
Pozdrawiam!