Regeneracja brwi | Żelowa Henna Delia | Brow Conditioner ORPHICA
wtorek, lipca 25, 2017
Dziś temat dla mnie dość trudny, a może bardziej wstydliwy niż trudny. Post będzie dotyczył brwi, które nie należą do najpiękniejszych. Krytykowane były wielokrotnie. Nie tylko tutaj, ale również w życiu codziennym. Sama nie jestem z nich zadowolona i takie dokładanie do ognia wcale nie poprawia mi nastroju ;) Walczę z nimi już ładnych kilka lat. No cóż, kiedy miałam te dwadzieścia lat, modne były plemniki i ja również takie posiadałam. Moda na naturalne brwi przyszła dość późno i czasem myślę, że dla moich o wiele za późno, ponieważ wieloletnie katowanie ich kiepskim wyrywaniem sprawiło, że praktycznie nie chcą odrastać. Co więcej, nie chcą odrastać tak jak ja bym tego chciała.
Przez wiele lat próbowałam dawać im nowe życie używając oleju rycynowego i dodając koloru henną. Dzięki temu chociaż przez chwilę były trochę bardziej widoczne. Używałam do tego tradycyjnej, najzwyklejszej henny marki Delia Cosmetics. Wersja grafitowa sprawowała się u mnie najkorzystniej i trzymała się na moim brwiach chyba najdłużej. Jakiś czas temu (bo musicie wiedzieć, że do tego posta zbierałam się chyba trzy miesiące) Delia zaproponowała, by przeprowadzić metamorfozę swoich brwi przy użyciu ich produktów, ale w wersji żelowej. Pomyślałam sobie, że przecież już gorzej być nie może, a skoro moje brwi codziennie widzą światło dzienne w moim otoczeniu, to czemu nie pokazać ich oblicza i tutaj ;)
Żelowa henna do brwi i rzęs dostępna jest (tak jak tradycyjna) w trzech kolorach:
1.0 czarny - kolor polecany dla kobiet o czarnych i ciemno brązowych włosach
1.1 grafitowy - kolor polecany dla kobiet o włosach blond, ciemny blond i o jasnej karnacji
3.0 ciemny brąz - kolor polecany dla kobiet o czarnych i ciemno brązowych włosach
Każde opakowanie zawiera:
- tubkę z żelem (15 ml),
- buteleczkę z aktywatorem 2% (15 ml),
- aplikator ze szczoteczką,
- pojemnik do mieszania.
Sam zabieg wykonania henny w zaciszu domowym jest naprawdę bardzo prosty, chociaż wiem, że wiele z Was unika tego typu poczynań we własnym zakresie. Ja robię to od lat sama i chyba nie widzę powodu, by to zmieniać. Z pustego i Salomon nie naleje, więc uważam, że żadna wizyta u kosmetyczki nie wyczaruje mi nowych brwi, jeśli same nie będą rosły.
Wracając do zabiegu, to instrukcja dołączona do każdego opakowania, jasno i przejrzyście wyjaśnia kolejne kroki. Każdy jest w stanie sobie z tym poradzić. W maleńkim pojemniku dołączonym do zestawu mieszamy do jednolitej konsystencji odmierzone części, tj. ok. 1 cm żelu w połączeniu z 5 - 6 kroplami aktywatora. W celu zabezpieczenia skóry przed zafarbowaniem, na skórę wokół oczu nakładamy tłusty krem lub po prostu wazelinę kosmetyczną. Ja stosuję z powodzeniem to drugie. Za pomocą aplikatora z zestawu nakładamy preparat na brwi i rzęsy, uważając by preparat nie dostał się do oka.. Po upływie 5 - 10 minut zmywamy hennę używając do tego nasączonych wacików. W moim przypadku jest to mój płyn micelarny. Ten krok jest często u mnie problematyczny, ponieważ w czasie zmywania produktu z rzęs, często niechcący wciskam go sobie do oka. Niezbędne jest wówczas mocne płukanie zimną wodą ;) Sam producent ostrzega w uwagach na opakowaniu, że w miejscu farbowania rzęs, może wystąpić krótkie, przemijające pieczenie. Po zakończeniu zabiegu regulujemy brwi, jeśli występuje taka potrzeba i warto nałożyć krem nawilżający. Moja skóra jest zazwyczaj delikatnie zaczerwieniona, więc chętnie korzystam z kroku z kremem i zazwyczaj nakładam hennę wieczorem, by skóra mogła sobie odpocząć.
Henna jest mieszanką, która może powodować uczulenie, dlatego warto przeprowadzić test uczuleniowy 48 h przed każdym użyciem produktu, nawet jeśli podobny produkt był stosowany w przeszłości. Przygotowanej mieszaniny żelu i aktywatora nie przechowujemy do ponownego użycia. Czas barwienia 5 - 10 minut, można nieco wydłużyć i może to pomóc z uzyskaniu ciemniejszego efektu koloryzacji. Chociaż znam historie dziewczyn, które nawet i po 30 minutach, nie mogły pochwalić się żadnym efektem. Wszystko są to kwestie indywidualne. Ja staram się nie przekraczać polecanego czasu farbowania, ponieważ skutkuje to u mnie dość mocnym przywieraniem koloru do skóry i nie ukrywam, że czasem jest mi ciężko go całkowicie zmyć ;)
Skład:
Żel: Aqua, Glycerin, Dioleyl Phosphate, Oleth-5 Phosphate, Hydroxyethylcellulose, Trideceth-2 Carboxamide MEA, p-Phenylenediamine, Aminomethyl Propanol, Panthenol, Carbomer, Phenoxyethanol, Ethylhexylglicerin, Acrylate Copolymer, CI 77266 (nano), Laureth-21, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Sodium Acrylates/Sodium Acrylolydimethyl Taurate Copolymer, Sodium Dehydroacetate, Resorcinol, 2,4-Diaminophenoxyethanol HCI, 2-Amino-4-Hydroxyethylaminoanisole Sulfate, Disodium EDTA, Sodium Erythorbate, Sodium Sulfate.
Aktywator: Aqua, Hydrogen Peroxide, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Phosparic Acid, Tetrasodium EDTA, Tetrasodium Pyrophospate, Oxyquinoline Sulfate, Sodium Stannate.
Jak oceniam zabieg? Gdybym miała bezproblemowe pełne, ładne brwi, z pewnością oceniłabym ten zabieg bardzo dobrze. Jakie brwi mam, a raczej miałam, widać na pierwszym zdjęciu poniżej. Z takiego stanu wyjściowego nie mogłam wyczarować wiele. Nie mam w tym momencie nic złego do powiedzenia o hennie firmy Delia, ponieważ zgodnie z zapewnieniem dokonała koloryzacji moich brwi (i tak stan utrzymuje się u mnie ok. 2 tygodnie). Na trzecim z kolei zdjęciu widać, że po zabiegu wydaje się być ich nieco więcej. Zafarbowały się i uwidoczniły włosy, które wcześniej były tak jasne, że nie było ich widać w ogóle. Jeśli chodzi tylko i wyłączenie o brwi, to nie oszukujmy się rewelacji nie ma, bo tak jak pisałam wcześniej nie da się zrobić coś z niczego ;)
(przed)
(w trakcie farbowania)
(po zabiegu)
Tak przedstawiały się moje brwi na początku maja. Po tych zdjęciach zaczęłam używać produktu Brow Conditioner marki ORPHICA, którego zadaniem miała być regeneracja i odbudowa brwi, bez dodatkowych ingerencji. Jednym słowem mówiąc, miały one zyskać swoją drugą młodość ;) Po pierwszym miesiącu stosowania nie widziałam chyba żadnych efektów, poza tym, że przestały wypadać i nie przytrafiały mi się już bardzo nieestetyczne dziury, które w najgorszych czasach były już tylko gwoździem do ich trumny. Dopiero po drugim miesiącu używania odżywki pojawiła się nadzieja, że może jednak coś z tego będzie. Stymulacja nie poszła na marne i tak oto w trzecim miesiącu widzę, że wszystko idzie naprawdę ku lepszemu, ponieważ moje brwi rzeczywiście rosną i jest ich zdecydowanie więcej. Oczywiście mam świadomość, że produkt ten działa na zasadzie odżywek do rzęs tego typu, jednak efektu jaki w tej chwili osiągnęłam po wielu latach łysych brwi nie jest w stanie zabrać mi nikt. W końcu coś widać ;)
Skład:
Aqua, Propanediol, Glycerin, Panthenol, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Biotinoyl Tripeptide-1, Panax Ginseng Root Extract, Dechloro Dihydroxy Difluoro Ethylcloprostenolamide, Urtica Dioica (Nettle) Extract, Niacinamide, Soluble Collagen, Disodium EDTA, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Propylene Glycol, Sodium Hydroxide.
Produkt jest zgodny z wymogami FDA, Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków. Odżywkę należy stosować raz na dobę, nakładając go za pomocą aplikatora na czyste i suche brwi. Wystarczy kilka pociągnięć, aby osiągnąć upragnione rezultaty. Zwiększenie częstotliwości stosowania ani ilości preparatu nie poprawi rezultatów. Dla uzyskania najlepszych rezultatów należy stosować odżywkę przez okres od 8 do 12 tygodni.
Tak przedstawia się historia moich brwi w ostatnim czasie. Mam nadzieję, że nie spoczną na laurach i będą wyglądały coraz lepiej. Kurację z odżywką będę powtarzała systematycznie. Henna żelowa również spełnia swoje zadanie, więc mimo małego skoku w bok w stronę produktu RefectoCil w zeszłym roku, wracam do niej systematycznie. Wersja żelowa henny Delia Cosmetics okazała się być nieco łatwiejsza i przyjemniejsza w użytkowaniu, chociażby dlatego, że wewnątrz opakowania otrzymujemy wszystkie niezbędne składniki i narzędzia. W przypadku wersji tradycyjnej otrzymujemy tylko proszek.
A jak mają się Wasze brwi? ;)
40 komentarze
Akurat z takich kosmetyków nie korzystam :)
OdpowiedzUsuńNie każdy tego potrzebuje ;)
UsuńJa mam swoje naturalne brwi czarne. Nie muszę używać henny.
OdpowiedzUsuńSzczerze, zazdroszczę!
UsuńMoje są aż za gęste czasami nie mogę sobie z nimi poradzić :(
OdpowiedzUsuńNadmiar też jest dość problematyczny, ale wydaje mi się, że łatwiej jest je wyrwać niż zapuszczać. Chociaż nigdy nie byłam w takiej sytuacji, więc mogę się mylić.
UsuńPo odżywce widać dużą różnicę! Ostatnio też mi chodzi po głowie zrobienie henny i może się za to zabiorę :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że widać ten efekt na zdjęciach :)
UsuńJa też mam marne:D Jak zrobię sobie hennę Refectocil to jestem zadowolona, ale i tak trzyma się u mnie max kilka dni, więc nie ma sensu ciągle jej robić;) Robię więc tylko co jakiś czas:D
OdpowiedzUsuńDelia w ogóle mi nie łapie, ale to już pisałam:P
Na wielkie wyjścia powinnaś tylko malować :D
Usuńod bardzo dawna, używam tj grafitowej henny raz w tygodniu i jestem zadowolona z efektów
OdpowiedzUsuńJa pewnie też musiałabym częściej niż raz na dwa tygodnie, ale myślę, że taka częstotliwość jest dla mnie ok. Twoje ładne brwi, to nawet w awatarze dobrze widać :)
Usuńbrwi zawsze robię u kosmetyczki, sama się siebie boje :) tam jestem bezpieczna! :)
OdpowiedzUsuńJa dawno temu popełniłam błąd i ciągnie się do teraz :)))
UsuńŁadny efekt! Ja jeszcze nigdy nie robiłam henny :)
OdpowiedzUsuńTy o ile pamiętam to raczej nie musisz :)))
UsuńJa jak na razie mam w miare ciemne brwi, i nawet trochę gęste. Nadal szukam jakiejś żelowej henny w rudym odcieniu dostępnej stacjonarnie, ale trudno znaleźć coś takiego :P
OdpowiedzUsuńRozbroiłaś mnie tymi plemnikami ;) Też przez jakiś czas katowałam swoje brwi, ale na szczęście nie trwało to zbyt długo - pewnie dlatego, że mnie mama ścigała, za robienie paseczków ;)
OdpowiedzUsuńHennę zazwyczaj mieszam, brąz z grafitem - i kupuję z tej własnie firmy, ale żelowej jeszcze nie miałam, poszukam, bo mi się właśnie kończy :)
Żelowa wygodniejsza w użyciu Arletko, no ale co kto lubi. Do zwykłej trzeba dokupić zawsze wodę. Z racji tego, że dziś raczej nigdzie nie wyjdziemy, to zrobiłam sobie hennę już od rana :) Wieczorem będę miała więcej czasu dla siebie :))
Usuńbez henny ani rusz ;) regularnie robię
OdpowiedzUsuńU mnie to chyba nawet nie ma innej opcji :)
UsuńJa bardzo lubię ta hennę bo po niej praktycznie nie muszę ich malować ;)
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś ma ładne swoje brwi, to po złapaniu koloru po hennie na pewno można odpocząć od ich malowania :) Niestety ja mimo henny muszę użyć czegoś jeszcze.
UsuńJak na razie miałam raz robioną hennę, na zajęciach w szkole. Jednak koleżanka zrobiła brązową a mam brwi bardziej w odcieniach ciemnej szarości, więc źle się czułam z tych efektem.
OdpowiedzUsuńDla Ciebie pewnie odpowiednia byłaby ta grafitowa albo wymieszanie kolorów. Myślę, że z czasem znajdziesz kolor odpowiedni dla siebie.
UsuńFajny, naturalny efekt dała ta henna :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę i jestem z tego zadowolona :)
Usuńfajny naturalny efekt
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńWidać efekt, oby tak dalej :) Ja jestem ślepa, boję się, że sama sobie sknocę efekt :)
OdpowiedzUsuńOjjj :) Ja póki co nie widzę dobrze z daleka, więc jeszcze chyba trochę podziałam sama :)
UsuńEfekt jest bardzo naturalny, ale faktycznie widać różnicę!
OdpowiedzUsuńTak. Cieszę się, że brwi jest ogólnie więcej i wyrastają nowe włoski.
Usuńtez planuje napisac o orphica, a brwi bym zapuscila na Twoim miejscu choc sama mam podobny problem po prostu w ogole ich nie wyrywam tylko podcinam ;)
OdpowiedzUsuńTylko problem jest w tym, że one nie chcą rosnąć, dlatego zdecydowałam się na odżywkę.
UsuńNiezły efekt po tej odżywce :D
OdpowiedzUsuńNie używam henny, ale swoje brwi mam dość ciemne :)
OdpowiedzUsuńSuper, że zdecydowałaś się walczyć o brewki, efekt widać:)
OdpowiedzUsuńProponuję jeszcze od siebie picie skrzypu - mi to działa na włosy, paznokcie i wyżej wspominane brewki. :) Powodzenia!!
Tez ją mam i w sumie lubię aczkolwiek jestem zwolenniczką malowania brwi ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie może forma żelowa jest dla mnie :P
OdpowiedzUsuńCześć! Mam na imię Aneta i czytam wszystkie komentarze, które zostawiacie. Chętnie na nie odpowiadam, jeśli tylko mam czas :)
Przyznaję, że usuwam spam :)
Jeśli chcesz napisać do mnie całkiem prywatnie, korzystaj z maila: espe.blog@gmail.com
Pozdrawiam!