DZIEŃ 5: Mój (typowy) dzień.
piątek, lipca 18, 2014
Z racji tego, że wyjeżdżamy na kilka dni do Pragi, postanowiłam, że zdjęcia do tego posta zrobię już wcześniej, by między pakowaniem i prasowaniem, nie głowić się czy dam radę napisać tego posta ;) Na co dzień jestem nauczycielem, więc w okresie wakacyjnym zazwyczaj odpoczywam (psychicznie) w domu ;) Nie jest to więc mój 'typowy dzień'. To jeden z wakacyjnych dni, tutaj akurat wtorek...
W okresie wakacyjnym wstaję (dość leniwie) w okolicach godziny 9. Pierwszą moją czynnością każdego ranka jest wstawienie wody na herbatę! Obowiązkowy, niezmienny punkt poranka! Włosy mam zazwyczaj w dużym nieładzie, tutaj był dzień bez 'króla lwa' ;) Dilbert też korzysta z czasu wakacyjnego i od samego rana na zmianę praży się w słońcu i chowa się pod suszarką na pranie. Oczywiście jest najbardziej zmęczonym psem na świecie ;)
Tego dnia musiałam iść do pewnej instytucji, by wyrobić nam karty zdrowia na wyjazd. Wiadomo, trzeba dmuchać na zimne... Z Naszej dzielnicy na miasto (i do pracy) zazwyczaj udaję się autobusami linii 10 lub 20. Nie udało mi się być na przystanku na czas, więc zamiast stać kolejne 15 minut, postanowiłam wybrać się przed most na pieszo. Oczywiście wiadukt był jeszcze zamknięty, więc musiałam przejść na dzikusa! Moja droga (już autobusem) nie trwała długo, bo wysiadałam przy Placu Teatralnym.
W drodze powrotnej złapał mnie deszcz. Całe szczęście, że prawie zawsze noszę ze sobą parasol ;) Mając Lidla pod nosem, nie mogłam tam nie wstąpić i nie zaopatrzyć naszego domu w specjały z tygodnia włoskiego. Taki też obiad królował tego dnia na naszym stole, makaron zapiekany w sosie pomidorowym. Na dobre trawienie makaronu, lampeczka czerwonego wina ;)
Trochę nakłamałam, z NFZtu nie wróciłam od razu do domu. Pojechałam jeszcze do Plazy i wyhaczyłam dwie bluzeczki z Bershki. Całe późne popołudnie poświęciłam na to, by zrobić nam na zimę ogóreczki w curry. Po czym gdzieś ok. 21 mogłam wyciągnąć nogi i zadrobić chociaż w części filmiki na YT.
Mam nadzieję, że podobał Wam się mój wakacyjny, toruński dzień :)
---
PS: Wracamy w przyszłym tygodniu!
12 komentarze
hehehe kłamczucha:P
OdpowiedzUsuńdobrze, że się przyznałaś... bluzeczki...
hah, Toruń, Anetko to rzut beretem ode mnie.. przejdź w sierpniu do bydgoszczy:D
Wypadałoby zacząć robić soki na zimę....
OdpowiedzUsuńmoje psy też cały dzień odpoczywają, raz na słońcu a innym razem z głową w cieniu gdy za bardzo sie nagrzeją. przyjemnego wypadu do Pragi :)
OdpowiedzUsuńBaw sie dobrze w Pradze! Zapraszam do siebie. Byloby mi bardzo miło gdybys poklikala w linki pod zdjęciami. Bardzo mi na tym zależy. patyskaa.blogspot.be
OdpowiedzUsuńDawno temu byłam w Toruniu :) podoba mi się Twój dzionek :)
OdpowiedzUsuńaaa 300 obserwator się kłania :*
UsuńFajnie było o Twoim dniu poczytać :))
OdpowiedzUsuńFajny masz zwykły dzień dla siebie ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjemne lenistwo:) A Praga jest przepiękna - bawcie się dobrze!
OdpowiedzUsuńDzień bardzo fajny. Zazdroszczę
OdpowiedzUsuńswietne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńCześć! Mam na imię Aneta i czytam wszystkie komentarze, które zostawiacie. Chętnie na nie odpowiadam, jeśli tylko mam czas :)
Przyznaję, że usuwam spam :)
Jeśli chcesz napisać do mnie całkiem prywatnie, korzystaj z maila: espe.blog@gmail.com
Pozdrawiam!