Ulubione w czerwcu
wtorek, lipca 12, 2016
Za chwilę mamy połowę lipca. Czas chyba uciekł mi przez palce ;) Właśnie wróciłam z krótkich wakacji, gdzie zaczęłam pisać dla Was posta o moich czerwcowych ulubieńcach. Idąc za ciosem i chwilą oddechu od codzienności, dokończyłam pisanie i przedstawiam produkty, które najbardziej podbiły moje serce w czasie minionego miesiąca.
Fitomed, Maseczka - Peeling K + K - maseczka, którą chciałam wypróbować już bardzo dawno temu. Jednak ciągle jakieś napoczęte opakowanie odwlekało nasz spotkanie. Myślę, że to był wielki błąd ;) Maseczka Fitomedu działa bowiem bardzo korzystnie na stan mojej cery. Niweluje do zera wszelkie niespodzianki, które w ostatnim czasie próbowały mi spędzać sen z powiek. Już po jednorazowym użyciu wiedziałam, że pozostanie ze mną na dłużej. Wystarczy dosłownie chwila masażu i pozwala cieszyć się niezwykle gładką, przyjemną w dotyku skórą. Staje się ona świetlista i niesamowicie chłonie wszelkie kremy czy inne produkty, które stosujemy w codziennej pielęgnacji. Maseczka działa na zasadzie podobnej do popularnego zabiegu kosmetycznego, zwanego mikrodermabrazją. Mimo wszystko (w moim przypadku) jest dość agresywna w miejscach, gdzie mogą pojawiać się przesuszenia. Raz przesadziłam w jej nakładaniem w miejscu, gdzie pojawił mi się wysyp atopowy (broda) i niestety przez kilka kolejnych dni musiałam koić rany, których sama sobie przyspożyłam ;)
Ziaja MED, Krem głęboko regenerujący na noc, Kuracja dermatologiczna z witaminą C + HA/P - stosuję go już dłuższy czas. Jest to jeden z nielicznych kremów firmy Ziaja, które nie wywołują u mnie skutków niepożądanych. Zgodnie z przeznaczeniem używam go na noc, a po przebudzeniu cieszę się delikatną i przyjemną w dotyku skórą. Mam wrażenie, że skóra jest wówczas bardzo świetlista i rozpromieniona. Krem jest znakomitym kompresem po ciężkim dniu. W miarę stosowania widzę, że koloryt mojej skóry idzie ku dobremu. Polubiłam ten krem do tego stopnia, że w weekend kupiłam kolejny produkt z tej serii i jest to esencja z witaminą C.
Lirene, Brązujący balsam do ciała pod prysznic, ciemna karnacja - nowość, która kusiła mnie od pierwszego momentu, kiedy złapałam ją w dłonie ;) Należę do osób, które lubią mieć opaloną skórę. Oczywiście cały proces opalania przeprowadzam z umiarem i zdrowym rozsądkiem, ale po blisko 1,5 rocznej przerwie od kolorowej skóry, chciałam już-szybko-teraz mieć opalone nogi! Bałam się używać typowego samoopalacza, ponieważ miałam zaplanowanych kilka wizyt lekarskich, które obnażyłby bardzo prawdopodobne smugi na ciele. Nie powiem, że tego produktu się nie bałam, ale skoro miałam go zmyć praktycznie od razu pod wodą, skusiłam się na to ryzyko, bo jak to mówią kto nie ryzykuje, ten nie ma, a ja mam! ;) Mam pięknie, równomiernie opalone nogi, które po tak długim czasie przerwy opalają się na słońcu opornie i bardzo mozolnie. Na pozostałych partiach ciała, balsamu nie używałam, ponieważ góra opalała się systematycznie w czasie spacerów z córką. Aplikacja kosmetyku jest banalnie prosta i nie przysporzy kłopotów nawet początkującym.
Inglot, Odświeżająca mgiełka do twarzy do cery tłustej i mieszanej - mój absolutny niezbędnik do torebki w czasie upałów. To już kolejne lato, kiedy korzystam z tego kosmetyku. Niezwykle szybko i łatwo pozwala odświeżyć twarz i makijaż w ciągu dnia. Zwłaszcza kiedy nie jest możliwe, by skorzystać z wody i przysłowiowego mydła. Pełną recenzję tego produktu znajdziecie w tym poście.
Bania Agafii, Mydło miodowe do ciała i włosów - dla samego zapachu, mogłabym się myć tym mydłem non stop. Zapach jest iście wiosenny, kojarzy mi się z żonkilami... jest niezwykle relaksujący. Opakowanie jest bardzo poręczne, a sam produkt mimo, że nie jest lejący, pozwala na łatwą aplikację na ciele. Rozpływam się, kiedy używam tego mydła w kąpieli czy pod prysznicem. Co ważne dla mnie - dobrze się pieni, nie wysusza skóry. Próbowałam używać tego mydła do mycia włosów, jednak mimo pozytywnych efektów myjących, nie będę ryzykować kolejnego kołtuna na głowie. Moje włosy nie dają się rozczesać, nawet po dużej ilości odżywki, kiedy używam tego kosmetyku zamiast szamponu.
Tak, w czerwcu znów postawiłam na pielęgnację ;)
46 komentarze
Maseczka- peeling Fitomed to obowiązkowy kosmetyk w pielęgnacji mojej problematycznej cery :)
OdpowiedzUsuńCiekawi ulubieńcy nie znam ich :-)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie maseczka-peeling. Nie wiedziała, że marka Fitomed ma w ofercie taki produkt.
OdpowiedzUsuńFitomed ma bardzo dużo fajnych produktów, ale nie jest tak znany jak inne marki :)
UsuńBalsamem brązującym pod prysznic jestem bardzo zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńJa polecam. Krzywdy nie robi, wręcz przeciwnie :D
UsuńZdaje się, że miałam ten krem Ziaja tak ze 3 lata temu i sprawdził sie:) balsam lirene rownież wesoło zużyłam;) a ta mgiełka inglota chodzi mi po głowie. Mimo, że ogolnie za marka nie przepadam :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj sobie tę mgiełkę. Ja ich kosmetyków pielęgnacyjnych nie lubię, ale na mgiełkę się skusiłam i nie żałuję :)
UsuńPrzyznam, że bardzo ciekawe produkty.
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdanie, a w nim pomadka Lancome :)
Pierwsze trzy podane przez Ciebie produkty bardzo chętnie bym wypróbowała, szczególnie jestem ciekawa tego brązującego balsamu pod prysznic, to Ci dopiero niezłe czary mary:)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że sama nie wierzyłam w działanie tego balsamu, no bo jak ma działać, skoro po 3 minutach mam go zmyć.. a jednak działa :)
UsuńMusze sprawdzić mgiełkę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą mgiełkę od Inglot! :)
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się to mydło miodowe! Mam tą mgiełkę z Inglota i rzeczywiście jest ona fantastyczna!
OdpowiedzUsuńMydło miodowe jest obłędne!
UsuńMam chęć na ten balsam brązujący pod prysznic i na pewno go wypróbuję, peeling k+ k miałam dawno temu i dobrze go wspominam po za nieco ostrym zapachem.
OdpowiedzUsuńTak, zapach jest drażniący i jeśli położę maseczkę zbyt blisko oczu, to zalewam się łzami..
UsuńA tego kremu z ziai nie testowałam, aż dziwne :D
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wypróbować ten balsam z Lirene :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie kremem z Ziai :) Z kolei mgiełkę Inglota mam w innej wersji, ale również bardzo, bardzo lubię! :)
OdpowiedzUsuńKrem dla mnie samej jest dużym zaskoczeniem. Dotychczas prawie wszystkie kremu tej firmy robiły mi na twarzy małą tragedię (poza tym matująco - nawilżającym 25+).
UsuńO, ile ciekawych kosmetyków! Ta maseczka peeling wydaje się być świetna! Chętnie bym ją wypróbowała ^-^
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo
Kochana, Ty chyba za dobrze to opisujesz - bo ja tam specjalnie z kosmetykami nie szaleję ;) a po przeczytaniu mam ochotę wszystko kupić :P
OdpowiedzUsuńKup chociaż jedną rzecz :P
UsuńNie miałam nic z tych produktów ;) również nie wyobrażam sobie upałw bez odświeżającej mgiełki w torebce ;) aktualnie kupiłam z Ziaji ;)
OdpowiedzUsuńmiałam ten krem z Ziaji i również byłam z niego zadowolona. Buzia po jego zastosowaniu stawała się ukojona i wyciszona. Chyba powrócę do niego jesienią :)
OdpowiedzUsuńU u mnie też był w ulubieńcach ten balsam z Lirene :) Świetny produkt!
OdpowiedzUsuńMaseczko- peeling Fitomed jest moim ulubieńcem non stop :)
OdpowiedzUsuńnie znam nic haha;P
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwszy raz :D
UsuńO mgiełce z Inglota słyszałam :D
OdpowiedzUsuńChyba pierwszy raz słyszę o tej maseczce z Fitomed, ale brzmi kusząco, szczególnie skoro niweluje niespodzianki :D
OdpowiedzUsuńKosmetyki Fitomedu nie są szeroko dostępne, więc nie dziwię się, że mogłaś o niej nie słyszeć.
UsuńMiodowe mydło do ciała i włosów wydaje się być bardzo interesujące, już wyobrażam sobie ten zapach :)
OdpowiedzUsuńKochana jeśli możesz, kliknij w linki w najnowszym poście, dzięki ;*
Ziaja ma bardzo fajne kosmetyki do pielęgnacji twarzy. :)
OdpowiedzUsuńTo chyba zależy od cery, bo co osoba, to opinia ;))
Usuńmaseczkę-peeling z fitomedu bardzo lubię, żel lirene mam, ale jeszcze nie zdążyłam uzyc
OdpowiedzUsuńSpróbuj Lirene czym prędzej :D
UsuńMuszę sprawdzić mgiełkę. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam jeszcze żadnego z tych komsmetyków; )
OdpowiedzUsuńMiałam tą maseczkę peeling Fitomed i myślę że do niej wrócę jesienią. Krem z Ziaja zaskakuje. Myślałam że ta firma jest do niczego.
OdpowiedzUsuńNa balsam brązujący też bym się skusiła.
Ja też nie często sięgam po kremy z Ziaji, bo się u mnie nie sprawdzają. Ten kupiłam już jakiś czas temu. Trochę musiał poleżeć w szafce żebym się na niego zdecydowała ;)
UsuńA przed chwilą czytałam że te mydło miodowe śmierdzi hehe :) no cóż. Tak to jest że każdy inaczej kojarzy zapachy...
OdpowiedzUsuńDwa lub trzy dni temu chyba czytałam tego samego bloga ;)
UsuńŻadnego z nich nie miałam :) Mam zamiar zacząć testować balsam pod prysznic z Lirene tylko że do jasnej karnacji :)
OdpowiedzUsuńTen do ciemnej karnacji nie jest wcale taki mocny ;))
UsuńCześć! Mam na imię Aneta i czytam wszystkie komentarze, które zostawiacie. Chętnie na nie odpowiadam, jeśli tylko mam czas :)
Przyznaję, że usuwam spam :)
Jeśli chcesz napisać do mnie całkiem prywatnie, korzystaj z maila: espe.blog@gmail.com
Pozdrawiam!