Algi Morskie 100% natury - maseczka algowa
czwartek, października 01, 2015
Dziś kilka słów o maseczce algowej, która bardzo dobrze sprawdza się na mojej skórze. Jest rewelacyjnym zakończeniem całego procesu oczyszczania twarzy. Nabyłam ją za kilka złotych w Biedronce i wypatruję jej za każdym razem, gdy pojawia się nowa gazetka kosmetyczna.
ALGO
Algi morskie
Producent:
Algi morskie zawierają pełną gamę składników odżywczych, soli mineralnych i witamin. Dostarczają makro i mikroelementów (m.in. wapń, magnez, sód, potas, siarka, fosfor, jod, miedź, cynk, selen), polisacharydy, tłuszcze (wraz z niezbędnymi nienasyconymi kwasami tłuszczowymi NNKT), witaminę C, E, K, witaminy z grupyB, prowitaminę A.
Algi morskie znajdują zastosowanie w kosmetyce dzięki następującym właściwościom:
- intensywnie nawilżają wysuszoną i zmęczoną skórę całego ciała, powodując zadziwiające efekty już po pierwszym zastosowaniu,
- odżywiają i ujędrniają,
- okłady redukują nadmiar tkanki tłuszczowej, łagodzą stany zapalne skóry, poprawiają koloryt i wygładzają powierzchnię naskórka.
Sposób użycia:
1. Maseczka oczyszczająca.
1 małą łyżeczkę alg rozrobić w jogurcie lub w wodzie mineralnej niegazowanej do konsystencji gęstej papki i nanieść na twarz. Po 10 - 15 minutach spłukać maseczkę letnią wodą.
Stosować 1 - 2 razy w tygodniu. Jedna saszetka (20 g) wystarcza na ok. 5 - 7 maseczek.
2. Okłady redukujące cellulit.
Zmieszaj algi z ciepłą wodą, tak by otrzymać konsystencję pasty. Nałóż pastę na ciało, następnie owiń folią i pozostaw na 20 minut.
Jedna saszetka (20 g) wystarcza na 1 - 2 okłady.
3. Peeling usuwający martwy naskórek.
Dodaj do dowolnego żelu lub mydła w płynie i masuj ciało okrężnymi ruchami. Spłukać obficie letnią wodą. peeling oczyszcza skórę ze zrogowaciałego naskórka i toksyn. Peeling można stosować na twarz lub ciało.
Jedna saszetka (20 g) wystarcza na 10 - 12 peelingów.
Skład:
Ascophyllum nodosum, Laminaria digitata, Spirulina.
* bez konserwantów
* bez sztucznych barwników
* bez pochodnych GMO
* bez emulgatorów
* bez parabenów
Nie jest łatwo znaleźć dobrą maseczką algową, chociaż tak naprawdę nie jest to jakiś wyizolowany produkt na rynku kosmetycznym. Ten niepozorny egzemplarz kosztował mnie ok. 5 zł w zwykłym dyskoncie. Boleję natomiast tylko nad tym, że opakowanie jest tak małe i kończy się stosunkowo szybko.
Jak już zapewne widać po zdjęciach, maseczka występuje w postaci proszku, który należy z czymś wymieszać. Moją maseczkę algową przygotowuję zazwyczaj na bazie wody mineralnej z dodatkiem kilku kropel oleju tamanu lub ostatnio z magicznym olejkiem różanym firmy Evree. Stosuję ją zawsze jako końcowy etap po oczyszczaniu twarzy peelingiem gruboziarnistym, po uprzednim spryskaniu całej powierzchni wodą termalną. Czas, jaki spędza taka maseczka na mojej twarzy to ok. 15 minut, z tym, że co ok. 5 minut spryskuję ją jeszcze wodą różaną.
Ważną rzeczą przy samym rozrabianiu maseczki jest to, by nie używać naczyń czy łyżeczek metalowych, ponieważ unikamy wtedy niechcianych reakcji chemicznych. Ja używam naczyń ceramicznych.
Efekt jaki uzyskuję po stosowaniu takiej maseczki, to bardzo odświeżona, rozpromieniona skóra, która aż bije po oczach swoim ukojeniem. Chociaż nie powinnam, to uwielbiam wtedy dotykać swoją twarz. Jest tak gładka i delikatna, że trudno mi w to uwierzyć. To prawdziwy kompres dla mojej skóry. Wszystkie czerwone plamki zdają się zmniejszać swoją intensywność kolorystyczną. Coś wspaniałego!
Wspaniałym jednak nie mogę nazwać zapachu, który jest rybi i mało przyjemny. Nawet po zmyciu utrzymuje się jeszcze jakiś czas na twarzy, więc osoby wrażliwe, nie będą pod tym względem z tego produktu zadowolone.
Produkt należy zmyć z twarzy letnią wodą. Jest to dość uciążliwe, zwłaszcza gdy pozwolimy maseczce mocno wyschnąć na skórze. Wypróbowanym sposobem są u mnie zwilżone chusteczki bawełniane Tami, które systematycznie kupuję w Rossmannie. Do zmywania produktów typu maseczki, sprawdzają się znakomicie. Występują w małych, podręcznych opakowaniach lub większych opakowaniach zbiorczych, podobnych do zwykłych chusteczek higienicznych. Te są jednak od nich dużo bardziej trwalsze, przypominają trochę ściereczki do twarzy.
Testowałyście tę maseczkę z Biedronki?
16 komentarze
ja mam sporo podobnych takze nie kupuje
OdpowiedzUsuńnie miałam okazji jej używać, ale samą spirulinę kilka razy używałam :)
OdpowiedzUsuńTeż mam te algi i lubię ;)
OdpowiedzUsuńMam algi, ale od Nacomi :D Muszę zastosować je z olejkiem Magic Rose i kupić te chusteczki bawełniane, które polecasz :D
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam prawdziwe algi. Nie zauważyłam żadnych pozytywnych rezultatów na sobie. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :****
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam takiej maseczki. Wydaje się być ciekawa.
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszelkie rodzaje maseczek algowych :)
OdpowiedzUsuńmusze zwrocic na nią uwage,lubie takie maseczki;)
OdpowiedzUsuńOj miałam ja te algi i były jedyną maseczką, którą zmyłam przed czasem. Nienawidzę zapachu ryb. A one pachną takimi rybkami prosto z akwarium (towarzyszyłam kiedyś bratu kiedy czyścił swoje i zapach był niemalże identyczny). Mimo, że słyszałam o świetnych właściwościach, to nie potrafiłam wytrzymać :(
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa,jednak nigdy nie miałam. :)
OdpowiedzUsuńZa 5zł i taki efekt? No to pewnie kupię i wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMusiałabym wypróbować :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie zwróciłam uwagi.. teraz będę obserwować :D
OdpowiedzUsuńW liceum nakładałyśmy z koleżankami namiętnie maseczki z alg ;-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszelkie maseczki <3 muszę wypróbować algową:)
OdpowiedzUsuńLubię takie produkty :))
OdpowiedzUsuńCześć! Mam na imię Aneta i czytam wszystkie komentarze, które zostawiacie. Chętnie na nie odpowiadam, jeśli tylko mam czas :)
Przyznaję, że usuwam spam :)
Jeśli chcesz napisać do mnie całkiem prywatnie, korzystaj z maila: espe.blog@gmail.com
Pozdrawiam!