Nawilżający krem udoskonalający z lekkim podkładem BB 5 w 1 z linii Orzech & Bursztyn BIELENDA
wtorek, stycznia 22, 2013
Dziś parę słów o kremie "BB" od Bielendy, który zagościł w mojej kosmetyczce w czerwcu. Początkowo był dla mnie o wiele za jasny. W czasie jesienno - zimowym był przeze mnie 'eksploatowany' bardziej, bo moja skóra prezentowała całkiem inny odcień, niż w miesiącach ciepłych. Po tak długim czasie bytności tego kremu w mojej łazience, jestem w stanie wydać kilka szczerych zdań od siebie :)
Nawilżający krem udoskonalający
z lekkim podkładem BB 5 w 1 z linii Orzech & Bursztyn
BIELENDA
Producent:
Nawilżający krem tonujący z lekkim podkładem to sekret pięknej zdrowej cery o naturalnym kolorycie. Jedną aplikacją poprawia niedoskonałości cery, wykonuje delikatny naturalny makijaż, a jednocześnie nawilża i wygładza skórę.
Bogactwo składników aktywnych – naturalnych minerałów, kwasu hialuronowego i filtru SPF 15. Pielęgnuje skórę, dba o nią i chroni każdego dnia.
Do cery lekko opalonej. Odcień naturalny, słoneczny.
Innowacyjna formuła BŁYSKAWICZNIE poprawia cerę na 5 sposobów:
- Podkreśla efekt naturalnej opalenizny,
- Przywraca cerze naturalny blask i zdrowy odcień,
- Delikatnie kryje zmarszczki i niedoskonałości,
- Intensywnie nawilża,
- Idealnie wygładza.
Efekt: Piękna zdrowa cera o naturalnym kolorycie.
Skład:
Dostępność:
Większość drogerii, Allegro.
Opakowanie:
Plastikowa, miękka tubka o pojemności 40 ml, która mieści się w kartonowym pudełku, z dość ładną szatą graficzną. Tubka wyposażona jest w nakrętkę z klapką, przez co wydobywanie kremu z opakowania jest dość higieniczne i wygodne.
Opakowanie nie jest przezroczyste, ale jeśli spojrzymy pod światło, to widać ile kosmetyku nam pozostało.
Cena:
ok. 14zł
Zapach:
Delikatny, nienachalny zapach orzechów (?). Trudno mi to jednoznacznie określić :)
Konsystencja:
Krem jest dość gęsty, jednak nie przeszkadza to w aplikacji. Swoją konsystencją nie przeszkadza również zachować twarz wolną od smug i nieestetycznych plam.
Moja opinia:
Przyznaję się, że jest to mój pierwszy krem BB "z serii nieazjatyckich" i podchodziłam do niego z dużą rezerwą. Do tej pory zamawiałam tylko "te prawdziwe" na eBay. Na kupno tego, skusiłam się dobrymi opiniami w Internecie, no i sam producent obiecywał wiele - opisy 5 w 1 ciekawiły mnie niezmiernie :):)
Kosmetyk występuje w jednym odcieniu - naturalny słoneczny, co jest sprawą dość kłopotliwą, ponieważ nie wszystkie mamy taki sam kolor skóry. Stopniowanie nakładania warstw tego kremu pozwala osobom dość opalanym dojść do całkiem fajnego efektu kolorystycznego na twarzy. Ja jednak po jakiejś godzinie nie czułam się w tymi "warstwami" najlepiej. Szczególnie, że moja skóra była opalona latem, a wiele warstw na twarzy latem nie jest dobrym rozwiązaniem dla osób, które borykały się z niedoskonałościami na twarzy tak, jak ja. Biorąc pod uwagę mój kolor skóry, niestety muszę stwierdzić, że jest to kosmetyk dla mnie ciut jasny - nawet teraz, kiedy jestem nieco bledsza niż latem.
Będzie się sprawdzał raczej u dziewczyn "lekko muśniętych słońcem", bo nie jest też dobry dla osób z jasną karnacją. Co prawda nie jest drastycznie ciemny, ale widać go na twarzy (testowała moja siostra).
Krem nie ma właściwości samoopalacza i to co ze sobą przynosi, zabiera od razu płyn do demakijażu. Wyczytałam, że koloryt jaki z sobą niesie, jest wyłącznie wynikiem podkładu i wyciągu z orzecha włoskiego w składzie. W przypadku gdy cera nie jest problematyczna (tzn. pozbawiona przebarwień), krem pozwala uzyskać efekt zdrowej i pełnej ładnego "blasku" skóry. Śmiało mogę powiedzieć, że lubię taki pozytywny efekt "glow". Jeśli na skórze są jakieś niedoskonałości, to korektor jest bezsprzecznie niezbędny..
Krem dobrze się nakłada (szczególnie palcami!), nie pozostawia smug i o ile kolor jest dla nas odpowiedni, to dość ładne stapia się z cerą. Nie zauważyłam jakiegoś szczególnego wygładzenia. Kiedy był dla mnie bardzo za jasny, niestety było go widać, podkreślał wszystko, czego podkreślać nie powinien. Wówczas zmieszałam go z ciemniejszym podkładem.
Jest bardzo wydajny, bo niewielka jego ilość pozwala spokojnie pokryć całą twarz.
Dość dobrze nawilża. Ja jednak zawsze stosowałam pod niego odrobinę kremu nawilżającego. Dopiero wówczas efekt na mojej twarzy mnie zadowalał. Nie zauważyłam by powodował jakieś przykre zmiany na mojej skórze. Nie zapycha.
Niestety przy mojej cerze mieszanej dobry efekt tego kremu utrzymywał się może 3h. Po tym czasie świeciłam się niemiłosiernie, czego osobiście nie znoszę. Niezbędnym było przypudrowanie twarzy, bądź używanie bibułek matujących.
Podsumowanie:
Mając na uwadze to, jak działają prawdziwe kremy BB, muszę stwierdzić, że niestety krem od Bielendy nie jest w stanie im dorównać. Ma jednak swoje zalety, które na pewno docenią posiadaczki nienagannej cery :) Na obietnice producenta trzeba patrzeć jednak z przymrużeniem oka, ponieważ jak sam wskazuje, jest to raczej krem tonujący/udoskonalający niż prawdziwy krem BB. Cudów na mojej skórze nie zdziałał, jednak nie był dość kłopotliwy w używaniu.
---
Jeśli ktoś jest zainteresowany wypróbowaniem tego kremu całkowicie za free,
bo trochę tego kosmetyku mi jeszcze zostało,
to proszę o kontakt na maila: espe.blog@gmail.com.
Krem prześlę pierwszej osobie, która się do mnie zgłosi :)
Pozdrawiam!
16 komentarze
kiedyś chciałam go kupić, jakoś wczesną jesienią ale mi już minęła ochota na niego :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Czyli szału nie ma..
OdpowiedzUsuńNo w porównaniu innymi kremami nie ;)
UsuńNo to go nie chcę ;p
UsuńZastanawiałam się kiedyś nad tym kremem, ale się chyba nie skuszę
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się właśnie i nad Bielendą i nad Eveline ;) Ale chyba zostanę przy tradycyjnych podkładach i azjatyckich bb ;)
OdpowiedzUsuńJak na nieazjatycki BB to jeden z lepszych :) Testowałam kilka i jak na razie tylko Bielenda i Garnier do skóry tłustej przypadły mi do gustu (oczywiście azjatyckie BB biją wszystkie europejskie na głowę ;) )
OdpowiedzUsuńW okresie letnim by był dobry :) Nie testowałam jeszcze takich kremów, ale myślę, że się w końcu skuszę :)
OdpowiedzUsuńJa się właśnie doczekałam prawdziwego kremu BB :)Ogromnie jestem ciekawa jak się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńHej :) Zostałaś otagowana http://zolzanna.blogspot.com/2013/01/wyroznienie-liebster-award.html
OdpowiedzUsuńJestem sceptycznie nastawiona po tak różnych opinia kremów ala BB, dlatego poluję na ten prawdziwy, mam nadzieję, że do marca bd w moich łapkach. Aczkolwiek widzę ostatnio wszędzie na blogach wiele produktów Bielendy, więc chyba coś muszę polecieć jutro i kupić, wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJa mimo wszystko (w obecnym stanie mojej buzi) muszę używac podkładów dobrze kryjących.
OdpowiedzUsuńKremów BB w swoim życiu miałam tylko 2 i to tych prawdziwych. Za takimi raczej się nie rozglądam.
Czyli, tak jak przypuszczałam, szału nie ma.
OdpowiedzUsuńjeszcze go nie miałam...ale ja do kremów BB troche podchodze z rezerwa...bo u mnie na twarzy robię jeden wielki błysk ;)
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Tobą całkowicie, nie ma to jak prawdziwe kremy BB :)
OdpowiedzUsuńPo Twej recenzji wiem, że się z bursztynkiem nie polubimy;P
OdpowiedzUsuńCześć! Mam na imię Aneta i czytam wszystkie komentarze, które zostawiacie. Chętnie na nie odpowiadam, jeśli tylko mam czas :)
Przyznaję, że usuwam spam :)
Jeśli chcesz napisać do mnie całkiem prywatnie, korzystaj z maila: espe.blog@gmail.com
Pozdrawiam!