Serum oczyszczające do skóry głowy | Bionigree | Z punktu widzenia osoby z łuszczycą
piątek, października 05, 2018
Nie ma chyba miejsca na ciele, które by nastręczało mi tyle kłopotów, co skóra głowy. Mogę przeżyć niedoskonałości na twarzy, ale łuszcząca się i swędząca skóra głowy, to coś, co chyba przebija wszystko. Jeszcze w zeszłym roku wygrałam w rozdaniu Serum oczyszczające do skóry głowy BASIC_01 marki Bionigree. Chwilę zwlekałam z używaniem tego kosmetyku, ale wszystkie pozytywne opinie tylko zachęcały mnie do sięgnięcia po ten produkt. Owszem, pojawiła się raptem garstka opinii mniej pochlebnych, ale nie wiedzieć czemu, spora część z nich była (ładnie mówiąc) bojkotowana na starcie. Postanowiłam, że sama sprawdzę o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi i
tak zaczęłam stosować serum we własnym zaciszu domowym ;)
Serum oczyszczające do skóry głowy BASIC_01 Bionigree to wg zapewnień producenta kosmetyk trychologiczny przeznaczony do używania profilaktycznie, jak i wspomagająco przy leczeniu poważnych dolegliwości skóry głowy (łupież, łuszczyca, świąd skóry głowy, grzybica skóry głowy, łojotokowe zapalenie skóry, atopowe zapalenie skóry i egzema). Kosmetyk charakteryzuje się najwyższą jakością naturalnych składników, zawiera dodatek olejku z czarnej porzeczki.
Skład:
aqua, potassium oleate, potassium cocate, glycerin, potassium citrate, citric acid, ethyl linolenate, ethyl linoleate, ethyl oleate, ethyl palmitate, ethyl stearate, ethyl alcohol, menthol, bilberry fruit extract, sugar cane extract, orange fruit extract, lemon fruit extract, sugar maple extract, rosmarinus officinalis oil, parfum.
aqua, potassium oleate, potassium cocate, glycerin, potassium citrate, citric acid, ethyl linolenate, ethyl linoleate, ethyl oleate, ethyl palmitate, ethyl stearate, ethyl alcohol, menthol, bilberry fruit extract, sugar cane extract, orange fruit extract, lemon fruit extract, sugar maple extract, rosmarinus officinalis oil, parfum.
Cena peelingu Bionigree nie jest niska, bo waha się obecnie w granicach od 60 do 90 zł. Powiem szczerze, że gdybym miała je kupić sama, musiałabym poważnie się zastanowić, czy chcę wydać tyle pieniędzy na produkt, który może okazać się klapą. W moim przypadku nie zawsze to co naturalne, sprawdza się w praktyce. Jak już wspomniałam problem nabycia serum rozwiązał się sam, bo je po prostu wygrałam. Po czasie okazuje się, że bardzo dobrze, że wszystko potoczyło się tą drogą...
Serum stosowałam zwykle 2 razy w tygodniu i trzymałam je na skórze głowy ok. 30 minut. Aplikacja nie przysparza wielkich trudności, ale kosmetyk jest bardzo wodnisty, a pipeta nabiera produktu tak mało, że wg dołączonej instrukcji nie jesteśmy w stanie nabrać od razu dwóch pipetek. Zapach iście ziołowy, nie do przyjęcia dla każdego, na pewno pomocny w stanach przeziębienia dla nosa ;) Po aplikacji kosmetyku, za sprawą mentolu, czujemy na skórze wyraźne mrowienie i chłodzenie. Nie jest to uczucie nie do zniesienia, ale przyznaję, że stosowałam już produkty, które oszczędzały mi tego typu wrażeń, które szczególnie zimą, nie są przeze mnie preferowane. Po upływie czasu, czyli w moim przypadku po ok. 30 minutach, zmywałam wszystko codziennym szamponem i stosowałam kosmetyki, których używałam stosowałam w mojej pielęgnacji włosów. Wszystko to, pozwoliło mi po pewnym czasie dość do wniosków, które nie były niestety pochlebne. Początkowo byłam bardzo zadowolona z efektów jakie uzyskiwałam dzięki serum Bionigree. Skóra stawała się coraz gładsza, bardziej spokojna, a nadmiar skóry, która zwykle łuszczyła się w bardzo szybkim tempie, zdawał się być coraz mniejszy. Włosy wyraźnie odbijały się u nasady, długo zachowywały świeżość. Pomyślałam wtedy, że wreszcie znalazłam coś, to może być moim lekiem na całe zło. Moje szczęście jednak nie trwało długo, ponieważ po około 3 - 4 tygodniach skóra głowy zaczęła się bardzo przesuszać i schodziła wręcz płatami, mocno sypała się z głowy. Nie były to objawy znane mi z czasów stosowania peelingów do skóry głowy. Dodatkowo pojawiło się mocniejsze niż zwykle, uporczywe swędzenie skóry. Przez cały czas stosowania serum Bionigree nie zmieniałam nic w swojej pielęgnacji, więc winą za pogorszenie stanu skóry głowy obarczam opisywany dziś kosmetyk. Moje włosy nie zdążyły ucierpieć w czasie używania tego kosmetyku.
Jeśli macie jakieś doświadczenia związane z produktami marki Bionigree, to nie ukrywam, bardzo chętnie o nich poczytam. Mam nadzieję, że były one bardziej przyjemne niż moje. Moje spotkanie z Serum oczyszczającym wymagało wizyty u dermatologa. Dlatego ja osoba borykająca się z problemem łuszczycy, nie polecę niestety tego produktu.
14 komentarze
Ja nie mam łuszczycy, ale u mnie też się nie sprawdziło :/
OdpowiedzUsuńPamiętam właśnie, że obie nie byłyśmy zachwycone :/
UsuńMiałam to serum i bardzo miło je wspominam :)
OdpowiedzUsuńU mnie zaś to serum działało świetnie.
OdpowiedzUsuńmuszę koniecznie wypróbować to serum...
OdpowiedzUsuńMam to serum w zapach :)
OdpowiedzUsuńTo serum mocno mnie kusi ostatnio :)
OdpowiedzUsuńU mnie bardzo dobrze radziło sobie z łuszczycą :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry i przydatny wpis! :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie kupię :)
OdpowiedzUsuńSerum spełnia obietnice producenta i podczas jego stosowania nie zauważyłam żadnych wad. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńpolecę to serum siostrze :)
OdpowiedzUsuńmiałam to serum mile wspominam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa również przez wiele lat zmagałam się z łuszczycą skóry głowy.. Nie życzę nikomu tej choroby, walka z nią jest bardzo trudna. Stosowałam mnóstwo różnorodnych preparatów, na które wydałam krocie. W końcu na jednym forum dla osób dotkniętych łuszczycą, natrafiłam na wpis pewnej dziewczyny, która zachwalała pewien szampon dla osób z łuszczycą na bazie siarki. Kupiłam go i z perspektywy czasu muszę przyznać, że bardzo mi on pomógł. Stosuję go regularnie już od ponad miesiąca, a moje zmiany skórne praktycznie zniknęły.
OdpowiedzUsuńCześć! Mam na imię Aneta i czytam wszystkie komentarze, które zostawiacie. Chętnie na nie odpowiadam, jeśli tylko mam czas :)
Przyznaję, że usuwam spam :)
Jeśli chcesz napisać do mnie całkiem prywatnie, korzystaj z maila: espe.blog@gmail.com
Pozdrawiam!