Tints of Nature | Scalp Treatment | Eko Pasaż Helfy

czwartek, sierpnia 09, 2018

Nigdy nie ukrywałam, że pielęgnacja skóry głowy to nie jest dla mnie łatwy temat. Oczywiście w teorii wiem (chyba) wszystko i generalnie mam w domu tyle kosmetyków i leków, że powinnam sobie radzić wyśmienicie. Bywa jednak różnie. Jak już znajdę coś ciekawego i coś, co rzeczywiście działa, to moja skóra się przyzwyczaja i zaczynam swoją drogę na nowo. Ostatnio w akcie desperacji udałam się nawet ponownie do dermatologa. Zostałam wyśmiana i bardzo nieuprzejma pani doktor przepisała mi garść preparatów sterydowych. Wykupiłam receptę, bo było już tak źle, że było mi chyba wszystko jedno. Odstawiłam po trzech tygodniach i nie jest najgorzej, bo całkiem regularnie stosuję produkt marki Tints of Nature, czyli Odżywczą kurację do skóry głowy.


Kuracja odżywcza Tints of Nature została stworzona z myślą o wrażliwej, suchej i swędzącej skórze głowy. Unikalny preparat wyprodukowany z naturalnych, organicznych składników intensywnie nawilża skórę głowy, przywraca jej równowagę i wspomaga regenerację. Pomaga zlikwidować nieprzyjemne przesuszenie i swędzenie skalpu, a to wszystko dzięki składnikom roślinnym:
  • ekstraktowi z nasion kopru - chroni przed uszkodzeniami skóry głowy i włosów;
  • aloesowi - nawilża, zmiękcza i koi skórę, przynosi ulgę;
  • marunie nadmorskiej - redukuje napięcie skóry, minimalizuje pieczenie. Poprawia komfort cienkiej, wrażliwej i suchej skóry;
  • ekstraktowi z rumianku - przywraca skórze głowy komfort, zapobiega uszkodzeniom, regeneruje.
Skład kosmetyku jest w 99% naturalny. Produkt może być stosowany przez wegan i wegetarian, ponieważ nie zawiera składników odzwierzęcych. Nie zawiera substancji zapachowych.


Na początku pragnę zaznaczyć, że moja skóra głowy zwykle nie lubi produktów naturalnych i bywa bardzo wrażliwa na takie kombinacje z mojej strony. Dlatego też nie funduję jej zbyt często takich doznań. Cóż ja na to mogę poradzić, że ona woli to co "złe" ;) 


Odżywczą kurację Tints of Nature początkowo stosowałam jedynie na miejsca najbardziej problematyczne, czyli skórę głowy nad karkiem (mniej więcej do wysokości uszu). Tam zwykle dzieje się dzika burza i tam głównie ślę moje przekleństwa i modlitwy ;) Produkt pachnie ziołowo, powiedziałabym nawet, że w kierunku jakiegoś lekarstwa. Kojarzy mi się głównie z zapachem szpitalnym. Aplikowany na skórę delikatnie się zapienia, ale jest to w głównej mierze sprawa aplikatora, który dość mocno wydobywa ciecz z opakowania. Kiedy przesadzimy z ilością, po prostu cieknie nam po skórze. Pompka jest całkiem sprawna i nie zacina się w czasie zużywania 75 ml produktu. Po zastosowaniu kuracji na skórę głowy odczuwam swoistą ulgę, ale niestety w moim przypadku aplikacje wymagają powtórzeń w ciągu dnia, by ten stan utrzymywał się dłużej. Po kilku dniach stosowania, skóra rzeczywiście się uspokoiła. Najlepszym objawem dla określenia tego stanu, jest w moim przypadku przystopowanie łuszczenia się skóry nad karkiem, ale przyznaję, że stan wyjściowy skóry nie był najgorszy, bo po sterydach. Skóra stała się w pewnym momencie ładnie różowa, a nie wściekle czerwona i zaogniona. Niestety muszę się przyznać, że najgorszych momentach łuszczycy, potrafię drapać się w nocy do krwi i robię to bezwiednie, przez sen. W czasie ostatnich trzech tygodni, taka sytuacja nie miałam miejsca. Gdzie zwykle po odstawieniu płynów sterydowych łuszczyca wraca ze zdwojoną siłą. Mam poczucie, że skóra jest dobrze nawilżona, a kuracja działa na nią w sposób niezwykle kojący. Trwam w nadziei, że skóra się szybko nie przyzwyczai ;)


Produkty Tints of Nature nie są szeroko dostępne. To kosmetyki brytyjskiej firmy produkującej farby do włosów. Dostaniecie je np. w Eko Pasażu Helfy w Toruniu, skąd i ja mam swój egzemplarz. Polecam spróbować, tym bardziej, że w chwili obecnej można je nabyć w cenie promocyjnej.


14 komentarze

  1. Mi na dolegliwości skóry pomogło serum Bionigree :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie własnie trochę rozwścieczało skórę :/ Od jakiegoś czasu mam zdjęcia, więc może w końcu napiszę recenzję ;)

      Usuń
  2. Ja też co jakiś czas mam problem z swędząca skóra głowy i bardzo musze uważać na to co aplikuje na włosy. Z wypadaniem z kolei problem często ma córka więc produkty wzmacniające włosy i "leczące" skórę głowy są jak najbardziej dla nas. Specjalnie szukać nie będę ale jeśli gdzieś spotkam to wypróbuję tę kurację:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie skóra głowy potrafi bardzo zaskoczyć, bo mam łuszczycę :/

      Usuń
  3. Ja od długiego czasu stosuję farby do włosów tints of nature i uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na farbę się jeszcze nie odważyłam, bo chyba od dobrych 10 lat nie farbuję całych włosów w domu :D

      Usuń
  4. Bardzo ciekawy produkt i widzę, że skuteczny. U mnie jest dokładnie tak samo, moje włosy itp. wolą to co złe :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko co przynosi ulgę jest na wagę złota :)

    OdpowiedzUsuń
  6. sterydy do skory glowy nie są złe, co innego łykać tabletki sterydowe to juz inna bajka, ale takie miejscowe nie są tak straszne jakby się mogło wydawać. Ja ostatnio testowałam peeling do skory glowy i chyba to nie dla mnie sama nie wiem moze to kwestia indywidualna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie są takie złe, ale jak tylko je odstawiam, bo dosłownie wióry lecą :/ U mnie sprawdza się ostatnio peeling z Bandi, ale jeszcze trochę poużywam zanim napiszę recenzję. Kupiłam go jakiś czas temu, a dopiero niedawno otworzyłam.

      Usuń
  7. Na moją łuszczycową skórę produkt by się spisał :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurcze, czuję że bardzo dobrze by się u mnie to sprawdziło <3

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Mam na imię Aneta i czytam wszystkie komentarze, które zostawiacie. Chętnie na nie odpowiadam, jeśli tylko mam czas :)

Przyznaję, że usuwam spam :)

Jeśli chcesz napisać do mnie całkiem prywatnie, korzystaj z maila: espe.blog@gmail.com

Pozdrawiam!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...