NIVEA SUN Protect & Bronze | Opalenizna | Ochrona przeciwsłoneczna
poniedziałek, sierpnia 20, 2018
A lato jest upalne tego roku ;) Jest pięknie! Jestem ciepłolubna i szczerze kocham taką pogodę. Bardzo proszę nie poprawiajcie mnie, bo nie zniosę marudzenia. Lato musi być ciepłe, bez deszczu, trzeba ładować akumulatory. Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem nie raz i nie dwa temperatury przekraczały 30 stopni i nikt nie narzekał. Rok w rok spędzałam sierpień bawiąc się przed blokiem i było upalnie. Pamiętam brązowe od słońca trawniki, suchy piasek na piaskownicy i wypalone łąki. To były czasy bez telefonów, tabletów, Internetu i fantastycznej kablówki, a przypomnę ja jestem z tego rocznika, który chodził do podstawówki, gdzie klas liczyło się jak ostatnio osiem ;)
Przychodzę dziś, by napisać trochę o Balsamie do opalania NIVEA SUN Protect & Bronze, który zabrałam w tym roku na dwa nasze wakacyjne wyjazdy. Owszem, mogliśmy go równie dobrze używać w domu, ale nie oszukujmy się, kiedy wychodzimy z domu w ciągu dnia, nasze ekspozycja na słońce jest nieco krótsza, niż wtedy gdy bez większych obowiązków wyjeżdżamy na urlop ;) W tym roku plażowaliśmy nad morzem w Dębkach i w Ostródzie. Jeden i drugi wyjazd okraszony był wakacyjną, pogodą, więc kąpiele słoneczne nie były nam obce.
Innowacyjna linia NIVEA SUN Protect & Bronze, dostępna jest w wersji w olejkowej i w balsamach o różnym stopniu ochrony. Seria dedykowana jest wszystkim tym, którzy kochają łączyć aktywne spędzanie czasu z bezpiecznym łapaniem promieni słonecznych.
Dlaczego nowa linia NIVEA SUN jest tak innowacyjna? Bo dzięki wyjątkowej formule z ekstraktem z lukrecji zapewnia ochronę ale i intensywniejszą opaleniznę bez zastosowania substancji samoopalających, a ponadto ułatwi usuwanie plam po praniu.
Konsystencja balsamu typowa dla kosmetyków do opalania, niezbyt rzadka, łatwa do zaaplikowania na skórę. Produkt wchłania się naprawdę wzorowo i zostawia bardzo delikatny film. Moja skóra po użyciu tego balsamu jest dobrze nawilżona i wystawiając ją na słońce, nie odczuwam żadnego dyskomfortu. Czasami po kilku godzinach na słońcu, po użyciu innych produktów, czułam, że następnego dnia będę rzewnie płakać, tutaj powtarzając aplikacje, sprawa miała się nieco inaczej. Owszem potrzebowałam większej niż zwykle dawki nawilżenia, ale skóra nie ulegała poparzeniom i nie robiła się niebezpiecznie czerwona. Musicie wiedzieć, że zachowując oczywiście zdrowy rozsądek w opalaniu, moja skóra zwykle opala się na brązowo. Nie wiem zatem czy balsam przyspiesza brązowienie skóry, ponieważ moi domownicy raczej nie mają z tym problemu ;) Tylko raz i to dopiero przy drugim wyjeździe w tym roku, nie posmarowaliśmy się całą trójką, bo nie planowaliśmy długiego pobytu na zewnątrz, a słońce dało nam czerwonego pstryczka w nos ;) Zdarzył nam się taki mały wypadek przy pracy ;) Obecnie jesteśmy już zdrowo opaleni...
Zapach balsamu jest bardzo przyjemny, idący w nuty typowej dla marki, chociaż mi w pierwszej chwili kojarzy się z czystym mydłem. W każdym razie, nie razi i nie przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu. Wydajność kosmetyku jak dla nas (chyba) całkiem przeciętna. Nie smarowaliśmy się też nim co przysłowiowe pięć minut, więc nie możemy narzekać. Chyba tylko w ciąży używałam filtrów większych niż 30, więc taka ochrona jest dla mnie na ten czas wystarczająca. Butelka jest poręczna w użytkowaniu, bezpieczna w czasie podróżowania. Plam na ubraniach nie odnotowaliśmy. Myślę, że produkt jest warty ryzyka, zwłaszcza, że jest łatwo dostępny i nie należy do najdroższych.
Filtrów w tym roku u mnie dostatek, więc myślę, że w tym temacie popełnię przynajmniej jeszcze jeden wpis, zanim wrócę do pracy i schowam się za murami ;)
5 komentarze
Ooo, dawno już o nim nie czytałam. Większość recenzji widziałam wtedy, kiedy jeszcze słońca jako tako nie było xD
OdpowiedzUsuńCiekawe czy ktoś go wtedy w ogóle użył :D
UsuńNie miałam jeszcze tego produktu :)
OdpowiedzUsuńMoże w przyszłym roku :)
UsuńGreat post dear! Greetings from Turkey
OdpowiedzUsuńYou have a nice blog.
I follow your blog can you follow mine?
www.guzelvekulturlu.com
Kisses
Cześć! Mam na imię Aneta i czytam wszystkie komentarze, które zostawiacie. Chętnie na nie odpowiadam, jeśli tylko mam czas :)
Przyznaję, że usuwam spam :)
Jeśli chcesz napisać do mnie całkiem prywatnie, korzystaj z maila: espe.blog@gmail.com
Pozdrawiam!