Synchroline | Aknicare | Thiospot

poniedziałek, czerwca 04, 2018

W marcu pokazywałam Wam moje nowości lutego i na jednym ze zdjęć pojawiły się kosmetyki marki SYNCHROLINE. Po rzeczowych konsultacjach, wybrałam do testowania kosmetyki, które aktualnie najbardziej odpowiadają moim problemom - trądzik grudkowo - krostkowy na żuchwie, kosmiczne przetłuszczanie się czoła i nieszczęsna melasma.


SYNCHROLINEⓇto wyroby medyczne i dermokosmetyki stanowiące rozwiązanie w dziedzinie pielęgnacji skóry i dermatologii. Dzięki optymalnej skuteczności i bezpieczeństwu, odpowiadają wymaganiom zarówno lekarzy, jak i pacjentów.


THIOSPOTⓇto seria preparatów przeznaczonych do skóry z przebarwieniami. Połączenie trzech składników aktywnych zapewnia stopniowe hamowanie syntezy melaniny, prowadząc do wyrównania kolorytu skóry oraz przeciwdziała powstawaniu nowych zmian przebarwieniowych.
  • acetyloglukozamina - redukcja ilości i wielkości zmian przebarwieniowych, rozjaśnianie i zapobieganie tworzeniu się nowych zmian,
  • linolan etylu  - zmniejszanie intensywności przebarwień już istniejących poprzez wpływ na procesy odnowy skóry,
  • kwas ferulowy - opóźnianie procesu starzenia się skóry i zmniejszanie tendencji do powstawania przebarwień. 

THIOSPOT intensive - LIPIFREEⓇ Technology - Krem na noc do skóry z przebarwieniami - to skoncentrowany preparat rozjaśniający do stosowania na intensywne zmiany przebarwieniowe.

Wskazania: redukcja przebarwień , wyrównanie kolorytu skóry twarzy i ciała, delikatne złuszczanie i  intensywne nawilżenie skóry.

Sposób użycia: odpowiednią ilość produktu nakładać wieczorem na oczyszczoną skórę twarzy. Na dzień zaleca się stosowanie preparatu THIOSPOT ultra z filtrem SPF50+.

Składniki aktywne: fenyloetyl rezorcynolu, acetyloglukozamina, linolan etylu, kwas ferulowy.


Krem THIOSPOT intensive włączyłam do mojej pielęgnacji nocnej jako uzupełnienie kuracji przeciwtrądzikowej. Jeśli chociaż trochę śledzicie mojego bloga, to wiecie, że w czasie ciąży pojawiły się u mnie dość mocne przebarwienia wokół oczu i w zasadzie walczę z nimi już trzeci rok, z lepszym lub gorszym skutkiem. Najlepsze efekty uzyskuję oczywiście w okresie zimowym, kiedy słońca jest niewiele. W okresie letnim, mimo stosowania filtrów, opalam się niestety bardzo szybko i mój problem regularnie wraca. Plamy pigmentacyjne wracają ze zdwojoną siłą.
Krem na noc do skóry z przebarwieniami z serii THIOSPOT okazał się być bardzo dobrym sprzymierzeńcem w tej nierównej walce. Oczywiście nie obyło się bez przygód, ponieważ kiedy w marcu rozpoczęłam kurację, zaczęłam też walkę z zapaleniem rogówki. Nie ukrywam, że bywały dni, kiedy to odpuszczałam sobie jakąkolwiek pielęgnację, ponieważ najzwyczajniej w świecie czułam się tak źle, że nie w głowie były mi smarowidła i kremy. Uznajmy zatem, że dopiero kwiecień i maj, był okresem regularnego stosowania wspomnianego kremu.
Konsystencja kosmetyku jest dość lejąca, ale nie jest to typowy lekki krem do twarzy. Rozprowadza się na skórze łatwo, ale wchłania się dłuższą chwilę. Pozostawia delikatną lepką warstwę i widać go na skórze, ponieważ wyraźnie się po nim świeci. Produkt jest na tyle nawilżający, że ja mimo moich problemów z miejscowymi przesuszeniami, nie potrzebuję dodatkowego kosmetyku działającego nawilżająco. Nie zauważyłam, by tuż po nałożeniu, ani przy dłuższym stosowaniu Krem THIOSPOT intensive wywoływał jakiekolwiek podrażnienia skóry, czy też miejscowe przesuszenia. Moim zdaniem jest bardzo delikatny, ale przy tym bardzo skuteczny w działaniu. Rzeczywiście używany systematycznie powoduje, że skóra staje się bardziej jednolita. Oczywiście zdecydowanie lepiej działa na partie skóry, gdzie miałam pojedyncze przebarwienia, niż tam gdzie zlały się one w większą plamę. Jednak i te większe zmiany straciły na intensywności i wyglądają o wiele lepiej, niż przed kuracją. Chociaż opakowanie ma tylko 30 ml, to wydaje mi się, że moje opakowanie wystarczy jeszcze co najmniej na najbliższy tydzień. Zamierzam kontynuować kurację.


AKNICAREⓇ to seria wyrobów medycznych przeznaczonych do terapii skóry z trądzikiem o słabym lub średnim nasileniu.  Oddziaływują bezpośrednio na mikrośrodowisko jednostki włosowo - łojowej, przeciwdziałając nadmiernemu wydzielaniu sebum i zapobiegając powstawaniu zmian trądzikowych. Dzięki zastosowaniu nowego peptydu: GT-peptide-10 zwiększone zostało działanie przeciwbakteryjne tych preparatów.

Opatentowane połączenie składników aktywnych (cytrynian trietylu + linolan etylu + GT-peptide-10) zapewnia wielofazowe działanie na wszystkie cztery przyczyny powstawania trądziku, powodując dowiedzione badaniami naukowymi:
  • znaczne zmniejszenie produkcji łoju (nawet o 68%),
  • przeciwdziałanie powstawaniu stanu zapalanego,
  • przeciwdziałanie nadmiernemu rogowaceniu ujść mieszków włosowych i zapobieganie powstawaniu zaskórników,
  • silne przeciwdziałanie kolonizacji bakterii PBA.



AKNICARE treatment lotion - Drysyst Technology - Płyn z gąbką samosterylizującą - to roztwór alkoholowy o natychmiastowym działaniu łagodzącym typowe zmiany trądzikowe. Nowa formuła zapewnia silniejsze działanie przeciwbakteryjne. Preparat wzbogacony o nowy składnik: PROPANEDIOL o właściwościach nawilżających, zapobiegających przesuszaniu skóry twarzy.

Wskazania: łojotok, trądzik zaskórnikowy, zmiany zapalne w obszarze skóry twarzy.

Sposób zużycia: używając aplikatora dołączonego do opakowania nakładać na czystą i suchą skórę. Stosować 2 - 3 razy dziennie. Roztwór jest antybakteryjny przez co nie istnieje ryzyko zakażenia bakteryjnego gąbeczki aplikatora.

Składniki aktywne: cytrynian trietylu, linolan etylu, GT-peptide-10, kwas salicylowy (0,5%). Nie zawiera retinoidów ani antybiotyku.


AKNICARE treatment lotion to produkt, którego używam doraźnie, punktowo. Na pewno będzie bardzo pomocny dla osób takich jak ja, które borykają się z pojedynczymi grudkami, krostkami, które pojawiają się na twarzy i w żaden sposób nie chcą zniknąć. Ten kosmetyk, stosowany systematycznie i cierpliwie, pozwala pozbyć się tego typu nieprzyjemności w ciągu tygodnia. W ostatnim czasie na mojej brodzie i żuchwie pojawiały się gigantyczne gule, które były bardzo bolesne. Przyznaję się bez bicia, że próbowałam im nieco pomóc przez wyciskanie, ale nawet tak drastyczne metody spełzły na niczym. Dopiero lotion zaczął uwalniać moją skórę z tej katastrofy. Pozostałe, drobne krostki pojawiające się od święta, spokojnie zasusza w ciągu 3 - 4 dni. 
Jest to produkt bardzo wygodny w stosowaniu, ponieważ szklana buteleczka jest wyposażona w gąbkowy aplikator, który należy umieścić w główce butelki zaraz po otwarciu opakowania. Ciecz mieszcząca się w opakowaniu, wydobywa się przez naciskanie gąbki zaraz na skórze. Gąbeczka jest zawsze odpowiednio nasączona. Preparat pachnie alkoholowo. Szczypie w kontakcie ze skórą tylko wtedy, gdy przerwana jest jej ciągłość, czyli np. kiedy wyciśniemy coś na naszej skórze. W innych przypadkach, nie zauważyłam takich nieprzyjemnych doznań. Przypomina mi typowo apteczne preparaty przepisywane w gabinetach dermatologicznych. Jest jednym z najbardziej skutecznych, jakie miałam okazję używać. Bardzo mi pomaga, w ostatnim czasie szczególnie.


AKNICARE cream - LIPIFREEⓇ Technology - Emulsja do skóry tłustej i trądzikowej - nowa formuła emulsji zapewnia wzmocnione działanie przeciwbakteryjne. Preparat zalecany do codziennej pielęgnacji skóry trądzikowej oraz do łagodzenia objawów trądziku. Nawilża skórę i nadaje jej efekt matujący.

Wskazania: trądzik słabo lub średnio nasilony - codzienna terapia lub jako preparat podtrzymujący efekt zakończonego leczenia dermatologicznego.

Sposób użycia: nakładać na oczyszczoną i osuszoną skórę, i o ile lekarz nie zaleci inaczej, stosować 2 - 3 razy dziennie. 

Składniki aktywne: cytrynian trietylu, linolan etylu, GT-peptide-10, kwas salicylowy (0,5%), mleczan cynku, kwas hialuronowy. Nie zawiera retinoidów ani antybiotyku.


Wbrew moim oczekiwaniom, okazało się, że Emulsja do skóry tłustej i trądzikowej to moje odkrycie ostatniego półrocza. Moje hormony i jak się prawdopodobnie okazuje i moja tarczyca, nie oszczędzają ostatnio mojej skóry. Przechodzę płynnie od skóry ekstremalnie suchej, to przetłuszczającej się niemiłosiernie. Bywają dni, kiedy już naprawdę nie mam pewności, w którą stronę powinnam zmierzać. Jednak pojawianie się niedoskonałości, bardziej przekonuje mnie do działań przyjętych dla skóry tłustej i problematycznej, co więcej emulsja rzeczywiście pomaga mi w walce z grudkami, krostkami i widocznie reguluje produkcję sebum. Skóra po jej zastosowaniu i wykonaniu pełnego makijażu praktycznie przez większą część dnia wygląda tak, jak po użyciu bardzo dobrej bazy pod makijaż. Ogranicza świecenie się skóry, a mimo to, nie przesusza jej i nie powoduje nieprzyjemnego ściągnięcia. W moim odczuciu jest bezzapachowy. Konsystencja kosmetyku jest bardzo lekka. Emulsja szybko się wchłania i pozostawia skórę rzeczywiście matową na bardzo długo. Z racji tego, że działamy tutaj przeciwbakteryjnie, łatwiej trzymać nam w ryzach skórę, która tak jak moja od jakiegoś czasu, przechodzi rzeczywiście jakiś kryzys. Jest to jeden z niewielu produktów, który regulując pracę gruczołów łojowych, nie powoduje u mnie spustoszenia w postaci przesuszeń skóry. Tak naprawdę do tej pory chyba na placach jednej ręki jestem w stanie policzyć, które ze stosowanych przeze mnie preparatów, tak dobrze obchodziły się ze skórą. Systematyczność to drugie imię tego kosmetyku, ponieważ daje efekty, na które trzeba chwilę poczekać. W zależności od dnia, używam go 1 - 2 razy dziennie, w naprawdę niewielkiej ilości.
Emulsję można stosować w połączeniu ze wspomnianym wyżej kremem na przebarwienia, więc za jednym zamachem mamy działanie przeciwbakteryjnie i przeciw przebarwieniom. Stosowałam to połączenie w najtrudniejszych momentach dla mojej skóry. Szczerze polecam!

Trzymajcie kciuki za moją kurację i za moje roztańczone hormony. Ostatnio mam wrażenie, że nie robię nic innego, tylko umawiam się na kolejne wizyty u lekarza, które nie zawsze są dla mnie satysfakcjonujące. Naprawdę ciężko znaleźć dobrego dermatologa, który bez zastanowienia nie przepisuje sterty sterydów, które dają złudne i mydlące oczy działanie. Czasem lepiej zaufać własnej intuicji i stosować kuracje własne.


Jeśli mieliście do czynienia z marką SYNCHROLINE, 
to chętnie poczytam jakie produkty chcielibyście mi polecić na przyszłość.

8 komentarze

  1. powodzenia w kuracji, mnie kosmetyki synchroline dobrze służą choć tych nie miałam

    OdpowiedzUsuń
  2. THIOSPOT mógłby się spodobać mojej mamie, a z tej drogiej serii miałam kiedyś roll-on. Z Synchroline fajny jest krem Sensicure.

    OdpowiedzUsuń
  3. Używałam świetne serum z witaminą C tej marki i oczywiście mój hit Krem Terproline na kontur ust i oczu. Do oczu co prawda nie używałam, ale to jak ten kosmetyk ujędrnia usta to mistrzostwo świata.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam ich fajny krem i multum próbek :) Te produkty raczej nie są przeznaczone do mojej cery i jej aktualnych potrzeb :)

    OdpowiedzUsuń
  5. miałam już ich kilka produktów, z których byłam zadowolona, kusi mnie Aknicare, czasami występują u mnie niespodzianki i kremik byłby w sam raz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiele dobrego słyszałam o marce Synchroline. Powodzenia w kuracji:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Korzystałam już wiele razy z produktów Synchroline. Nigdy nie byłam zawiedziona bo ta marka to klasa sama w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię takie "apteczne" kosmetyki, zawsze sięgam po nie, bo w przypadku mojej cery naczynkowej - sprawdzają się najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Mam na imię Aneta i czytam wszystkie komentarze, które zostawiacie. Chętnie na nie odpowiadam, jeśli tylko mam czas :)

Przyznaję, że usuwam spam :)

Jeśli chcesz napisać do mnie całkiem prywatnie, korzystaj z maila: espe.blog@gmail.com

Pozdrawiam!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
50% rabatu na ponad 100 tytułów!