Podkład rozświetlający Lirene Shiny Touch

niedziela, lutego 17, 2013

W zeszłym roku w rozdaniu TheOleskaaa 
podarowała mi do testów dwa podkłady rozświetlające Lirene, 
które nie nadają się dla bledziuchów :)
Ja bledziuchem w tym czasie nie byłam. 
Jeden z tych podkładów był dla mnie nawet ciut za jasny ;)

Wreszcie przyszedł czas, bym powiedziała o nich słów parę...




W mojej kosmetyczne pojawiły się dwa odcienie podkładu: 

107 Beżowy


109 Tiramisu


Latem i wczesną jesienią używałam koloru 109 - Tiramisu
i był idealnym kolorem do mojej opalonej skóry.




Obecnie używam koloru 107 - Beżowy, który jest dla mnie minimalnie za ciemny.




Podkłady mieszczą się w idealnych dla mnie opakowaniach typu airless, gdzie po wyjęciu denka można spokojnie kontrolować ilość pozostałego produktu. Moje pompki się nie zacinają i jeśli tylko nie duszę w nie z całej siły, to wyciskają odpowiednią ilość produktu.




Podkład ma lekką, kremową konsystencję. Bardzo dobrze rozprowadza się przy użyciu rąk,
jak również przy użyciu pędzla czy gąbki beautyblender.
Wchłania się niezwykle szybko, więc trzeba umiejętnie się nim posługiwać. 
Bardzo dobrze stapia się ze skórą. 
Pięknie rozświetla skórę i dodaje jej zdrowego blasku, bez widocznych drobin. 
Skóra po jego zastosowaniu nie ulega ściągnięciu, a sam podkład nie podkreśla suchych skórek. 
Daje wrażenie świeżej, dobrze nawilżonej skóry.





 Z pewnością nie jest to produkt kryjący i jeśli tylko stosowany jest na skórę, gdzie widnieją niedoskonałości, niezbędne jest użycie korektora.
Podkład utrzymuje się u mnie na twarzy w dobrym stanie 5 - 6 h. 
Później niestety niezbędne jest użycie bibułek matujących, bądź pudru.





Podsumowując - stwierdzam, że jest to dla mnie bardzo dobry podkład w dni, 
kiedy potrzebuję ożywienia i rozświetlenia mojej cery. 
Świetnie sprawdza się w dni typowo ospałe lub chorobowe :) 
Przywykłam do codziennego stosowania podkładów matujących, więc ten z Lirene jest raczej moją "pomocą doraźną". Jednak z uwagi na to, że obecnie większość dni w  tygodniu wstaję o godzinie 5:10, 
to ta 'pomoc doraźna' ratuje mnie dosyć często :)

Znam już Lirene City Matt, Lirene Shiny Touch, więc mimo, że w kwietniu kończę 30 lat
przyszedł czas na wychwalany ostatnio Under Twenty :)
Stosowałam kiedyś jako nastolatka, ale obecnie jest to chyba całkiem inny produkt..

Dziękuję Olesce za możliwość przetestowania podkładów, 
które okazały się być całkiem dobrymi produktami.







3 komentarze

  1. Ja miałam wersje City Matt bodajże i też całkiem dobrze mi się go używało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm nie wiem czy moja buźka by się z nim polubiła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatni polubiłam się z podkładami rozświetlającymi.

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Mam na imię Aneta i czytam wszystkie komentarze, które zostawiacie. Chętnie na nie odpowiadam, jeśli tylko mam czas :)

Przyznaję, że usuwam spam :)

Jeśli chcesz napisać do mnie całkiem prywatnie, korzystaj z maila: espe.blog@gmail.com

Pozdrawiam!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...