all I can do is write about it..

U siebie w mieście nie mogłam liczyć na te lakiery. Kiedyś, kiedyś.. dorwałam jeden w koszu z lakierami w jednej drogerii, ale potem (ku mojemu niezadowoleniu) słuch o nich zaginął. Krążąc po blogach kosmetycznych doszłam wreszcie na stronę dobrarada.com.pl i oczom mym ukazały się moje owe 'chciejostwa'!

Zamówienie złożyłam praktycznie od razu w poniedziałek wieczorem ..i ku mojemu zaskoczeniu paczka przyszła po dwóch dniach :)

Uwielbiam takie zakupy! :)

Zamówiłam trzy lakiery:

- Lakier SELENE 167 z tęczowo opalizujacymi drobinami

- Lakier SELENE 183 srebrne serduszka holo i piegi

- Lakier SELENE 185 z gwiazdkami złotymi holo

Takie mini lakiery w zupełności  mi wystarczają, gdyż nie jestem zbyt systematyczną osobą jeśli chodzi o malowanie paznokci. Zaoszczędzę sobie wyrzucania zgęstniałych lakierów. 

Miałam już wcześniej lakier 167 i jest on dość trwały. Drobinki często nie chcą schodzić z paznokcia, nawet przy intensywnym używaniu dobrego zmywacza.

Przy okazji :) wypatrzyłam też cienką bazę do bransoletki koralikowej:

Muszę tylko odszukać wszystkie moje koraliki, które poupychałam do kuferka z biżuterią..

Skończył mi się w końcu krem do twarzy, a że nie mam zwyczaju, by co chwilę krem zmieniać, to dopiero w tym tygodniu wypróbowałam cudo, które się zwie SKIN FOOD Facial Water Vita-C. Nie zamawiałam go jakoś specjalnie, bo dostałam próbki przy okazji kupowania na eBay jednego z kremów BB. 

Krem na lekką, wręcz żelową, prawie przezroczystą konsystencję. Bardzo dobrze się wchłania. Przy nakładaniu zachowuje się trochę jak baza sylikonowa, ale może to tylko  moje wrażenie, bo skóra jest po nim bardzo gładka, a przy tym pojawia się prawdziwe uczucie nawilżenia.. Zapach kremu jest bardzo przyjemny - ja czuję w nim owoce :) 

Stosowałam go pod makijaż i bez makijażu, zarówno przy jednym, jak i przy drugim wygląda dobrze, bo skóra pozostaje matowa. Jeśli chodzi o makijaż, to trzyma się robocze 8h (przy mojej cerze mieszanej). Nie podrażnia skóry.

Próbki są bardzo wydajne, bo wystarczają spokojnie na 4 użycia.

Jedynym minusem jest cena, ale po inwestycji w kremy BB, chyba sobie na niego pozwolę :)

Jestem typem sroczki, więc jeśli tylko pojawia się okazja posiadania kolejnej błyskotki, to bardzo chętnie z niej korzystam. Biżuterię lubię każdą.. sztuczną, srebrną, złotą - jedynym wyznacznikiem jest dzień i strój. Lubię też dobrze inwestować swoje pieniądze, więc wybieram rzeczy dość solidne, a zarazem praktyczne. Tym razem w prezencie dostałam coś pięknego i solidnego :) Mowa tu o zawieszce z Apartu, która tak naprawdę składa się z dość sporej cyrkonii i jednego srebrnego elementu. Prosta i piękna, o to chodziło :)

Aprat zachwyca mnie zawsze pięknym stonowanym opakowaniem. Jest ono tak eleganckie, że zachowuję sobie wszystkie na pamiątkę. Mój pierścionek zaręczynowy, również dostałam w takim pudełeczku (wersja beżowa) i dziękowałam M. w duchu, że zrezygnował z tego kiczowatego czerwonego serduszka, które jak się później okazało też było mu w salonie proponowane :)

Weekend był bardzo intensywny i pracowity.. Wcale nie mam tu na myśli ostatniego weekendu karnawału. Nic z tych rzeczy :) Mamy za sobą mały remont! Hm, mały? Praktycznie cały jeden pokój został przewrócony do góry nogami.., ale za to mamy piękną nową podłogę. Od dawna marzyły mi się takie "stare dechy" na podłodze w pokoju dziennym. Niestety nie zanosi się na to, byśmy kiedykolwiek zdecydowali się na budowę domu, więc chociaż w taki sposób mogę sobie to zrekompensować :) Nasza nowa szafa również jest już "w drodze". Trzeba na nią trochę poczekać.., czyli blisko trzy tygodnie, ale mam nadzieję, że efekt końcowy pokoju wynagrodzi wszystkie niedogodności.

Po pracowitym weekendzie chwila relaksu z książką i testowanie nowych Michałków :)

W tym miesiącu czekałam na wiele przesyłek. Na jedne z większym zaciekawieniem, na inne oczywiście z zaciekawieniem mniejszy :) Przesyłką miesiąca oczywiście miał być lutowy KissBox, z którego początkowo zrezygnowałam przy okazji różnych perypetii z zamawianiem.. Jednakże babska chęć posiadania i ciekawości pchnęła mnie do zgarnięcia jednego z nich. Tak jak i u innych osób dotarł dokładnie 14 lutego, ale ja nie mogłam  zajrzeć do niego wcześniej, gdyż najzwyczajniej w świecie nie było mnie w domu.. 

Do otwierania zabrałam się więc dopiero dziś..

Odpakowywanie takiego pudełka do wielka uczta dla kobiecego oka, bowiem wszystko jest pięknie zapakowane i jest bardzo 'apetyczne'.. :) Nawet po otwarciu nie ma jeszcze pełnego obrazu, gdyż wszystko jest pięknie zawinięte w ozdobną siateczkę..

Po chwili niecierpliwości jest!

Lutowy KissBox oferuje nam następujące produkty:

1. HudSalva nawilżająca maść/krem do skóry dłoni i stóp - HUDOSIL (ok. 32zł/100ml),

2. Amargan Hair Therapy Oil (ok. 19zł/10ml),

3. Krem z kwasem pirogronowym, azelainowym i salicylowym - BANDI (przed premiera),

4. Build-up Mascara Extra Volume - IsaDora (ok. 55zł/12ml) -niestety tego w moim pudełku nie było, mogę sobie tylko przeczytać na dołączonej ulotce..

5. Fruity Amazing Glaze - IsaDora (ok. 39zł/10ml),

6. JOHN FRIEDA COLLECTION: Fruzz - Ease (serum - 47zł/100ml; odżywka - 31zł/250ml; szampon - 31zł/250ml).

Czy jestem zadowolona?

Hmmm??

To moje pierwsze pudełko. Pomijam wszystkie akcje które były przed otrzymaniem pudełek i wszystko to, co się dzieje, kiedy te paczki są już w domach.. pomijam chyba nawet to, że nie dostałam wszystkiego.. 

Jestem prawie zadowolona..