In
Bell,
Bell HYPOAllergenic
Dwa podkłady, po które sięgam ostatnio najczęściej: Bourjois Healthy Mix i Bell HYPOAllergenic Krem CC
Nie będę odosobniona, jeśli napiszę, że nie znalazłam jak dotąd podkładu czy pudru idealnego. Owszem, mam w swojej kosmetyczne produkty, które są bardzo dobre lub dobre, jednak zawsze jest coś, co jest przyczyną jakiegoś ale. W ostatnim czasie udało mi się znaleźć radę, a właściwie znaleźć sposób, by wykorzystać dobre kosmetyki i być z nich w pełni zadowoloną. Mowa będzie tu przede wszystkim o Kremie CC, Hypoalergicznym fluidzie korygującym Bell HYPOAllergenic i Podkładzie Healthy Mix Bourjois. Mieszankę, która powstaje z tych dwóch kosmetyków przypudrowuję Pudrem sypkim Provoke Dr Irena Eris, który jest w mojej kosmetyczce od niedawna, ale już zdążył podbić moje serce.
Krem CC Bell HYPOAllergenic kupiłam w zeszłym roku i postawiłam na kolor 02 nude, który jest bardzo neutralnym kolorem. Zgodnie z zapewnieniami producenta ma być to lekka, nawilżająca formuła fluidu, który wyrównuje koloryt skóry, kryje niedoskonałości i dodaje cerze blasku. Gdyby nie to, że w chwili obecnej nie pojawiają się u mnie na twarzy większe zmiany trądzikowe (praktycznie to nie ma ich wcale), ale mam kilka przebarwień, które pozostały mi jeszcze po ciąży, byłby to fluid/krem CC całkiem idealny.
Rzeczywiście ma bardzo delikatną, lekką formułę. Sprawdza się, gdy nie jest mi potrzebne duże krycie, bo krycie ma naprawdę znikome, a jedynie ujednolica i wygładza skórę. Powiedziałabym nawet, że sprawia wrażenie niewidocznego, gdyż świetnie stapia się z cerą. Nie jest w stanie przykryć przebarwień, zaczerwienień. Takie czynności we współpracy z tym kremem, musi wziąć na swoje barki niestety korektor. Korektora używam za każdym razem, kiedy wykonuję makijaż, więc nie jest to dla mnie duży problem. Nie zależy mi również na tym, by moja cera wyglądała na idealną, bez przebarwień. Nie są one wielkie, a lekko przykryte nie rzucają się w oczy. Skóra wygląda wówczas bardzo naturalnie. Wracając do kremu, muszę przyznać, że na odpowiednio przygotowanej skórze twarzy daje bardzo przyjemne satynowe wykończenie, nie błyszczy się. U mnie niestety zbyt często idzie w stronę niepożądanego matu. Myślę, że główną przyczyną jest to, że moja skóra w ostatnim czasie szybko i często się przesusza. Właściwości nawilżających na mojej skórze nie zauważyłam i właśnie ta cecha powoduje, że nie potrafimy się zgrać. Jeśli tylko na mojej skórze pojawiają się suche skórki, krem wygląda naprawdę niekorzystnie. Podkreśla i uwydatnia całe moje pierzenie i wysypy atopowe. Zarzucić mu więcej nie mogę, ponieważ przypudrowany trzyma się dzielnie na twarzy ok. 6 h. Jak na tak delikatny krem, jest to naprawdę dużo. Zdecydowanie wolniej znika z twarzy, jeśli jest chociaż minimalnie przypudrowany.
Podkład Bourjois Healthy Mix kupiłam latem zeszłego roku. Z racji tego, że nie byłam blada, a zbytnio muśnięta słońcem też nie, zaopatrzyłam się w kolor 53 light beige. Niestety kolor okazał się dla mnie odrobinę za ciemny. Nakładałam go zatem w minimalnej ilości gąbką typu Beauty Blender. Odpowiednio rozprowadzony ładnie stapiał się z kolorem mojej skóry. Obecnie moja skóra również nie jest opalona, jednak skóra na twarzy jest zdecydowanie ciemniejsza niż ta na szyi czy na ciele. Trudno mi w takiej sytuacji dobrać odpowiedni odcień podkładu. Odcień, który nie podkreśli jeszcze bardziej różnicy w kolorach. Odcień, który nie sprawi, że moja skóra będzie wyglądała na nienaturalnie bladą i chorą. Wracając do podkładu - liczyłam się z tym, że na mojej cerze mieszanej będzie utrzymywał się nieco krócej niż inne podkłady. Nie myliłam się, ponieważ piękna satyna (nawet przypudrowana) bardzo szybko przechodzi w brzydki błysk. Ciągłe dociskanie bibułek sprawia, że podkład szybko znika z twarzy, a resztki, które zostają nie wyglądają estetycznie. Mimo tego mankamentu podkład odbieram pozytywnie, ponieważ mam wrażenie, że nawilża i początkowym czasie noszenia go na twarzy, pozytywnie współgra z moją cerą, gdyż nie podkreśla suchych skórek, daje jej zdrowy, promienny wygląd.
Mając w szafce dwa kosmetyki, które nie do końca mi odpowiadają, postanowiłam spróbować jak będą działały w połączeniu. Miałam cichą nadzieję, że uzupełnią swoje braki, a ja będę mogła wykorzystać je z czystym sumieniem do końca :)
Nie pomyliłam się! Krem CC Bell HYPOAllegenic w bardzo przyjemny sposób ochładza zbyt ciemniejszy i żółty kolor podkładu Bourjois Healthy Mix. To połączenie sprawia, że w mniejszym stopniu szyja odcina się od twarzy, która i bez podkładu jest zdecydowanie ciemniejsza. Błysk pojawia się na pewno później, niż kiedy używam samego podkładu. O ile suche skórki wokół ust czy nosa są praktycznie niewidoczne, to wyrzut atopowy już nie. Jednak mało który podkład jest w stanie sobie z tym poradzić. Wprawdzie te czerwone plamy nie są aż tak bardzo widoczne, ale jednak w czasie tych najgorszych dni, widać je, a ja nie czuję się z tym dobrze. Reszta jest bez zarzutu.
W chwili obecnej do utrwalenia mojego połączenia kremu CC i podkładu, używam Sypkiego pudru Provoke Dr Irena Eris. Z racji tego, że ma on wykończenie matowe, jego podstawowym zadaniem jest by utrwalić produkty, które są w moim przypadku formułą nawilżająco - rozświetlającą. Puder jest bardzo dobrze zmielony, miałki, delikatny. Z założenia transparentny, wpada lekko w kolor beżowy, który na twarzy jest raczej niewidoczny. Skóra staje się jedwabista i optycznie wygładzona. Ciekawostką w tym kosmetyku jest to, że zawiera wyciąg z aloesu, więc oprócz swojej drogi w makijażu, otwiera również furtkę pielęgnacyjną.
Poniżej chciałabym Wam pokazać, jak wyglądają przedstawione wyżej kosmetyki kolorowe na mojej twarzy. Pierwsze zdjęcie uwieczniło połączenie kremu CC i podkładu. Drugie, w zbliżeniu - mieszanka pokryta pudrem sypkim. Trzecie, ostatnie - to połowa całości ;)
A Wy jak ratujecie swoje kosmetyki przed wyrzuceniem do kosza?