To jest dla nas naprawdę mało sprzyjający czas. Nie chorowałyśmy cały rok, a tymczasem jak zaczęłyśmy w grudniu 2, to praktycznie do tej pory co chwilę nam się coś przytrafia. Wczorajszy dzień zaowocował antybiotykiem u Martyny. Ostateczność, ale chciałabym święta spędzać w domu, a nie na szpitalnym oddziale. Mam nadzieję, że po dzisiejszej gorączkowej nocy będzie już tylko lepiej.
Całe świąteczne przygotowania, przeleciały mi przez palce. Na razie cieszę oko jedną z zeszłorocznych piernikowych chatek, bo w tym roku nie zarobiłam nawet ciasta, ale nadrobimy to! Mam przepis na ciasto, które jest gotowe bez leżakowania ;)