Nic tak dobrze, nie wpływa na nasze samopoczucie, jak małe przyjemności. Wszystko w tych czasach jest tak ulotne, że ja naprawdę zapominam, by cieszyć się z rzeczy najmniejszych. Oczywiście są rzeczy, których tu pokazać nie mogę lub nie chcę. Te najbardziej prywatne z życia codziennego zachowam dla siebie, ale te namacalne mogą i powinny znaleźć się tutaj. Styczniowe przyjemności (niestety) pojawiają się z małym opóźnieniem.
W ostatnim czasie zakupy w sklepach odzieżowych biorą górę nad kosmetykami, nie detronizują jednak biżuterii, której coraz więcej pojawia się również na moim Instagramie. Wybaczcie, nie jestem minimalistką!
Najbardziej cieszą mnie rzeczy kupione w małych butikach, gdzie pojawiają się w naprawdę małej ilości, w porównaniu z sieciówkami. Cały czas zadziwia mnie jak dobrze potrafią być wykonane i naprawdę oryginalne. Biała bluza z uroczymi falbankami, to jeden z moich ostatnich ulubieńców. Upolowana w grudniu Lolita dopełnia moje szczęście ;)
Najbardziej cieszą mnie rzeczy kupione w małych butikach, gdzie pojawiają się w naprawdę małej ilości, w porównaniu z sieciówkami. Cały czas zadziwia mnie jak dobrze potrafią być wykonane i naprawdę oryginalne. Biała bluza z uroczymi falbankami, to jeden z moich ostatnich ulubieńców. Upolowana w grudniu Lolita dopełnia moje szczęście ;)
Styczeń był miesiącem pozornego spokoju i intensywnej gonitwy. Brzmi paradoksalnie i jedno zaprzecza drugiemu, ale trzy razy do roku przeżywam ten stan i nawet po 12 latach pracy, nie jestem w stanie do tego przywyknąć. Z jednej strony to powinno być mi już dobrze znane, a z drugiej strony ciągle uczę się, że niczego nie można być pewnym. Dlatego tak ważne było celebrowanie każdej chwili dla siebie, nawet tej w szarych getrach na tyłku, z maseczką na twarzy i radością w oku skierowaną na małą błyskotkę. Znajdź w ciągu dnia chociaż 10 minut spokoju, dla siebie.
W momentach, gdy czasu było nieco więcej, a raczej, gdy dziecko moje osobiste spało, ja zarywałam noce oglądając seriale. Najbardziej trafionym okazała się być (nielubiana początkowo) Sukcesja, która jak stare przysłowie głosi "z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu". Jeśli macie ochotę na "odurzającą mieszankę cooneyowskiej farsy i szekspirowskiej tragedii", to ten serial jest naprawdę dla Was. Niesamowita mieszkanka absurdu i błyskotliwych dialogów w wykonaniu rodziny Royów poleca się na wieczór.
Ostatnią, ale chyba największą przyjemnością minionego miesiąca, była odkryta na nowo Maia Sobczak. Kobieta pełna miłości, ciepła. Osoba celebrująca życie i czerpiąca z niego jak najwięcej. To przez nią śpiewam w samochodzie, próbuję nowego i staram się panować nad sobą ;) No powiedz, jak nie uśmiechnąć się do niej?!
Ostatnią, ale chyba największą przyjemnością minionego miesiąca, była odkryta na nowo Maia Sobczak. Kobieta pełna miłości, ciepła. Osoba celebrująca życie i czerpiąca z niego jak najwięcej. To przez nią śpiewam w samochodzie, próbuję nowego i staram się panować nad sobą ;) No powiedz, jak nie uśmiechnąć się do niej?!
Chyba qmamkasze! Do napisania!