Aż wstyd się przyznać ile czasu zajęło mi pisanie tego posta ;) Tytuł mówi sam za siebie! Z drugiej strony jak na cztery miesiące, to moich zakupów nie ma aż tak dużo.
Jedna z promocji na perfumy w Hebe skusiła mnie w końcu na Versace Crystal Noir. Przymierzałam się do pełnowymiarowego opakowania długo i nie żałuję.
Włosowa "okazja" w Rossmannie zaowocowała czymś nowym i czymś dobrze znanym. Miodowa odżywka z myślą o kręconych włosach mojej córki, reszta całkowicie dla mnie. Chociaż czasem i Martyna korzysta z odżywek w sprayu, gdy nie możemy rozczesać kołtunków ;)
Z myślą o kręconych włosach moich i mojej córki, postanowiłam zainwestować w szczotkę Denman D3, dzięki której produkty na włosach rozprowadzają się fantastycznie, a i włosy rozczesują się na mokro całkiem dobrze. Cantu i żel Taft do wydobycia i podbicia skrętu ;)
Mam wrażenie, że przez ostatnie miesiące nie kupowałam nic, poza produktami do włosów ;) Odżywka O'Herbal przywędrowała do mnie z myślą o myciu włosów. Octowa Barwa to zwykła ciekawość.
Moja córka, która wiecznie się oblizuje i skutki tego widać, zużywa (i gubi) pomadki ochronne z prędkością światła. Swego czasu zrobiłam jej zapas. Powiem szczerze, że na dzień dzisiejszy, to została chyba już tylko jedna ;)
Z myślą o moich wysokoporowatych włosach, kupiłam kolejną odżywkę Anwen. Tym razem Nawilżający Bez i w sumie nie wiem czy jest lepszy od Emolientowej Róży, którą już zużyłam.
Odwiedziny w Rossmannie, zawsze owocują różnymi dziwnymi zakupami, co obrazuje także powyższe zdjęcie. Po wodnej mgiełce z Isany i Słonecznikach Elizabeth Arden widać, że były to zakupy iście letnie!
Letnia przesyłka od Green Pharmacy zawierała Szampon (Olej arganowy i granat) oraz Balsam do włosów (Aloes)...
... a także cudny Żel pod prysznic (Masło Shea i zielona kawa) oraz Ochronny żel do higieny intymnej. Na zdjęcie nie załapała się materiałowa torebka na zakupy ;)
Te produkty (pamiętam, jak dziś!) kupiłam w drodze powrotnej z Karwii ;) Akurat nadarzyła się promocja na Peeling 3 enzymy od Tołpy i Hydro-esencję Fresh Juice od Bielendy (wersja rozświetlająca). Wtedy też po raz pierwszy upolowałam puder #WIBOmood. Jakiś czas później upolowałam jeszcze dwa egzemplarze i jeden z nich poradowałam Ewelinie, bo zanim się na niego zdecydowała, to już go nigdzie nie było ;)
Trafiły się też w tym czasie jakieś bieżące zakupy kosmetyczne. Wypróbowany już tusz do rzęs z Lovely, (ubóstwiany) podkład od Eveline Liquid Control, lakiery hybrydowe i błyszczący top.
Moja największa inwestycja tego okresu to Kompaktowy depilator Home Pulse Light (HPL) firmy Remington. Pod doświadczeniach z urządzeniem Philipsa, które nie do końca okazało się skuteczne, postawiłam na coś tańszego i jestem zadowolona.
Nasza domowa suszarka jest już wiekową staruszką (ma już chyba 10 lat!), więc przy okazji zakupów z Lidlu wrzuciłam do koszyka miętową suszarkę Silver Crest.
Jedna z letnich gazet oferowała (dobry) Bogaty krem z kurkumą Orientany, a w Kontigo upolowałam w dobrej cenie dwa produkty marki Miya - maseczkę i serum.
...i takie ostatki.
...i takie ostatki.
Powiedzcie sami, że nie jest tego dużo ;)